Już na otwarcie meczu Wozniacki przegrała swój serwis. Chwilę później była bliska odrobienia straty, ale nie wykorzystała jednego "breaka", a od stanu 40-30 przy podaniu krakowianki przegrała trzy kolejne piłki.

Przewaga przełamania pozwoliła Radwańskiej wyjść na 2:0, a następnie na 3:1. Jednak w szóstym gemie - przy drugiej okazji - Dunka doprowadziła do przełamania i wyrównała na 3:3. Później obie utrzymywały własne podania do stanu 5:6, choć wcześniej przy 4:5 Polka musiała bronić piłkę meczową.

Reklama

W dwunastym gemie obroniła trzy kolejne, ale ostatecznie przegrała pierwsza partię 5:7, po godzinie i pięciu minutach wyrównanej walki.

Wozniacki grała w tym secie sporo skutecznych dropszotów, które są jedną z najmocniejszych broni krakowianki. Często też chodziła do siatki, ale jej smecze nie były najskuteczniejszym jej zagraniem. Często z wielkim trudem kończyła ataki, ponieważ Polka dobrze spisywała się w defensywie, co ułatwiała jej dość wolna nawierzchnia.

Reklama

Radwańska zbyt często pozwalała tenisistce z Odense przejmować inicjatywę w wymianach z linii głównej. Szybkie tempo w długich piłkach z głębi kortu lepiej wytrzymywała silniejsza fizycznie Dunka, ale częściej się myliła. Miała 19 niewymuszonych błędów, przy 13 po stronie rywalki, ale uzyskała zdecydowaną przewagę w wygrywających uderzeniach 24-14.

Od stanu 5:5 w pierwszym secie Dunka wygrała w sumie kolejne gemy, bowiem w drugim odskoczyła na 2:0, dzięki jednemu "breakowi".

Radwańska zdołała co prawda wyrównać na 2:2, ale w szóstym gemie znów pozwoliła się przełamać. Wozniacki odskoczyła dzięki temu na 5:2 i 40-15 przy podaniu rywalki, ale nie wykorzystała dwóch meczboli.

Reklama

Kolejne cztery zmarnowała przy stanie 5:3, zanim zakończyła trwające godzinę i 55 minut spotkanie przy siódmej okazji.

Był to ich piąty pojedynek, a w poprzednich czterech na twardych kortach Polka była lepsza tylko za pierwszym razem w 2007 roku w Sztokholmie. Rok później w tym samym mieście poniosła porażkę, podobnie jak w ubiegłym sezonie w Indian Wells i w Tokio. W tym ostatnim skreczowała przy stanie 0:5 z powodu kontuzji stopy, która zmusiła ją do poddania się operacji w listopadzie.

Radwańska zdobyła w tym tygodniu premię w wysokości 32,5 tysiąca dolarów a także 200 punktów do rankingu WTA Tour, w którym jest obecnie 14. Przed rokiem odpadła w Stuttgarcie w drugiej rundzie, więc "na czysto" wywalczyła 140 punktów, co powinno jej przynieść awans o dwie lokaty.

Krakowianka miała wystartować też w imprezie w grze podwójnej, razem ze Słowaczką Danielą Hantuchovą, jako debel rozstawiony z dójką. Jednak jej partnerka w wyniku kontuzji mięśnia lewego uda oddała walkowerem mecz pierwszej rundy z Niemkami Julią Goerges i Andreą Petkovic.

Właśnie Petkovic będzie w niedzielę rywalką Wozniacki, bowiem w pierwszym półfinale sprawiła niespodziankę eliminując ubiegłoroczną finalistkę tej imprezy Australijkę Samanthę Stosur (nr 5.) 6:4, 3:6, 7:5. Jeśli Dunka wygra turniej przekroczy granicę 10 000 punktów w klasyfikacji tenisistek.

Goerges jest pierwszą od 1996 roku reprezentantką gospodarzy, która dotarła w Stuttgarcie do finału. Wówczas dokonała tego Anke Huber.