Jestem podekscytowana, już sam udział turnieju jest dla mnie powodem do dumy - podkreśliła polska tenisistka i dodała, że to wyjątkowa i specyficzna impreza - z bardzo wąską stawką i innym niż zwykle systemem rywalizacji.
Taki turniej jest raz w roku, co czyni go bardzo specyficznym. Uważam, że to jest pozytywna rzecz, iż można przegrać mecz, ale nie trzeba się pakować i wracać do domu, jak na innych turniejach. Mam więc nadzieję, że nawet jeśli przegram któryś z pojedynków, to będę w stanie następnego dnia się zresetować i być w swojej najlepszej formie - powiedziała przed początkiem rywalizacji podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego.
Debiutująca w mastersie Świątek, która jednocześnie jest drugą Polką w tej imprezie po Agnieszce Radwańskiej (triumfatorce z 2015 roku), trafiła do grupy Chichen Itza wraz z faworyzowaną wiceliderką klasyfikacji tenisistek Białorusinką Aryną Sabalenką, Hiszpanką Paulą Badosą i Sakkari.
Rachunki do wyrównania
Z Greczynką ma do wyrównania rachunki z tego sezonu. Na początku czerwca dość niespodziewanie przegrała z nią ćwierćfinał wielkoszlemowego French Open w Paryżu, gdzie broniła tytułu z 2020 roku, a we wrześniu również nie sprostała jej w półfinale zawodów WTA w Ostrawie. W obu spotkaniach tenisistka z Raszyna nie wygrała ani jednego seta.
Wiem, że będzie okazja do rewanżu, ale i spore wyzwanie, bo rywalka osiągnęła w tym roku sporo - zaznaczyła 20-letnia Polka, która jest dziewiąta w światowym rankingu, a sześć lat starsza mieszkanka Aten zajmuje najwyższe w karierze szóste miejsce i choć nie wygrała w tym roku żadnego turnieju, to była dwukrotnie w półfinale Wielkiego Szlema (w Paryżu i Nowym Jorku), a w imprezach WTA osiągnęła finał w Ostrawie, a także półfinały w Abu Zabi, Melbourne, Miami i Moskwie.
Kilka godzin po spotkaniu Świątek z Sakkari na kort w położonej na wysokości 1500 m n.p.m. Guadalajarze wyjdą Sabalenka i Badosa.
Druga grupa zaczęła zmagania w środę. Z obu po dwie najlepsze tenisistki awansują do półfinałów. Finał zaplanowano na 17 listopada.