Organizatorzy Wimbledonu - All England Lawn Tennis Club - pod koniec kwietnia zapowiedzieli, że z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz wsparcia tych działań z własnego terytorium przez Białoruś, zawodnicy z krajów-agresorów nie będą mogli wystąpić w Londynie.

Reklama

Osaka nie przyleci do Londynu

Decyzję tę od razu skrytykowały ATP oraz jej kobiecy odpowiednik - WTA, uznając nadanie statusu "neutralnych sportowców" tenisistom z tych krajów za wystarczający. Ostatecznie organizacje postanowiły pozbawić turniej punktów rankingowych.

Pojawiły się obawy, że część zawodników zrezygnuje ze startu w Londynie, skoro wynik nie będzie wliczał się do rankingu. W trakcie French Open o spadku motywacji z tego powodu wprost powiedziała Japonka Naomi Osaka. Była liderka rankingu rzeczywiście nie pojawi się na słynnych trawiastych kortach.

Reklama

Zdecydowana większość podkreślała jednak, że punkty nie mają takiego znaczenia i liczy się prestiż. Organizatorzy zadbali natomiast, aby ich przywiązanie do imprezy nie pozostało bez stosownego wynagrodzenia. W puli nagród znalazło się rekordowe ponad 40,3 mln funtów, z czego zwycięzcy gry pojedynczej otrzymają po 2 mln (blisko 11 mln złotych).

Polka faworytką do triumfu na Wimbledonie

W rywalizacji kobiet zdecydowaną faworytką jest Iga Świątek. Polka nie przegrała meczu od 16 lutego i może się pochwalić serią 35 zwycięstw. W tym roku wygrała już sześć turniejów - w Dausze, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie, Rzymie oraz wielkoszlemowy French Open w Paryżu.

Tylko siedmiu zawodniczkom w liczonej od 1968 roku Erze Open udało się w jednym roku wygrać French Open i Wimbledon. Natomiast w ostatnich 25 latach dokonała tego jedynie Amerykanka Serena Williams - w 2002 i 2015 roku.

W poprzedniej edycji Wimbledonu Świątek dotarła do czwartej rundy. Wówczas przegrała z Ons Jabeur. Tunezyjka znalazła się w dolnej części drabinki i tym razem mogą zmierzyć się dopiero w finale.

Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego w pierwszej rundzie zagra z Chorwatką Janą Fett, która w rankingu jest dopiero 254. i do turnieju głównego przebijała się przez kwalifikacje.

Williams wraca po rocznej przerwie

Świątek w 2018 roku wygrała juniorską edycję Wimbledonu. Biorąc pod uwagę jej tegoroczne wyniki nie sposób nie nazwać jej faworytką, ale eksperci zwracają uwagę na małe doświadczenie 21-letniej raszynianki w grze na trawiastej nawierzchni. Na profesjonalnym poziomie rozegrała na niej zaledwie 12 spotkań. W tym roku po French Open zrobiła sobie trzy tygodni przerwy i będzie to jej pierwszy turniej na trawie.

W singlu wystąpią jeszcze cztery Polki. Najtrudniejsze losowanie miała 92. na liście WTA Magdalena Fręch, która zagra z rozstawioną z numerem 21. Włoszką Camilą Giorgi. Magda Linette (WTA 66) zagra z Meksykanką Fernandą Contreras Gomez (WTA 153), a kwalifikantki Katarzyna Kawa (WTA 92) i debiutująca w Wielkim Szlemie Maja Chwalińska (WTA 172) zmierzą się, odpowiednio, z Kanadyjką Rebeccą Marino (WTA 107) i Czeszką Kateriną Siniakovą (WTA 63).

W rywalizacji kobiet oprócz Świątek uwagę przyciąga jeszcze Serena Williams. 40-letnia Amerykanka wraca po rocznej przerwie spowodowanej problemami zdrowotnymi. Ostatni mecz rozegrała w pierwszej rundzie ubiegłorocznego Wimbledonu, gdy już w pierwszym secie skreczowała ze łzami w oczach.

Teraz na otwarcie zmierzy się z reprezentującą Francję Harmony Tan (WTA 113). Świątek z Williams może zagrać dopiero w półfinale.

Świetne wejście Hurkacza na trawę

Wśród mężczyzn natomiast z numerem siódmym rozstawiony jest Hubert Hurkacz. Ubiegłoroczny półfinalista londyńskiej imprezy zacznie od meczu z Alejandro Davidovichem Fokiną.

25-letni wrocławianin z pewnością mógł trafić lepiej. Dwa lata młodszy Hiszpan w światowym rankingu jest 38. Grali ze sobą wcześniej cztery razy. Dwa pierwsze mecze wygrał Davidovich Fokina, a dwa kolejne Polak. W tym roku, po trzysetowym boju, Hurkacz pokonał go w Madrycie.

Hurkacz w gronie faworytów wymieniany jest nie tylko z powodu ubiegłorocznego półfinału, ale także świetnego wejścia na trawę w tym sezonie. W niedzielę triumfował w niemieckim Halle, pokonując w finale lidera światowego rankingu Rosjanina Daniiła Miedwiediewa.

Siódmym polskim singlistą jest Kamil Majchrzak (ATP 91), który zagra z Thanasim Kokkinakisem (ATP 82). 26-latkowie grali ze sobą cztery lata temu w kwalifikacjach Wimbledonu i wówczas górą był Australijczyk.

Jeśli Majchrzak wygra, to w drugiej rundzie prawdopodobnie zmierzy się z broniącym tytułu i najwyżej rozstawionym Novakiem Djokovicem. Pierwszym rywalem Serba będzie Kwon Soon-woo z Korei Południowej.

Hurkacz na Djokovica potencjalnie może wpaść w półfinale. W ćwierćfinale możliwym rywalem Polaka jest rozstawiony z numerem trzecim Norweg Casper Ruud.

Poprzednio siedmioro Polaków w grze pojedynczej Wimbledonu wystąpiło w 2014 roku. W obecnej edycji aż dziewięcioro biało-czerwonych zagra jeszcze w deblu.

Wśród kobiet Linette stworzy duet z Amerykanką Bernardą Perą, Katarzyna Piter z Gruzinką Oksana Kałasznikową, Kawa z Australijką Monique Adamczak, a Fręch z Brazylijką Beatriz Haddad Maią. Wśród mężczyzn są dwie w pełni polskie pary - Jan Zieliński zagra z Majchrzakiem, a Szymon Walków z Łukaszem Kubotem.

Mecze pierwszej rundy singla zaplanowano na poniedziałek i wtorek. Finał zmagań kobiet ma się odbyć 9 lipca, a mężczyzn dzień później.