"Nie oglądam nawet meczów Zagłębia. Wolę Bundesligę" - przyznaje Michniewicz. "Zbliżają się święta, więc może do siebie zadzwonimy" - odpowiada Ulatowski.

Reklama

Obecny trener Zagłębia twierdzi, że nie ma nic złego w tym, że przyjął propozycję prowadzenia drużyny mistrzów Polski. Szansę pracy z Zagłębiem otrzymał dziesięć minut po zwolnieniu Michniewicza. Tak twierdzi.

Były szkoleniowiec Zagłębia ma jednak inne przeczucia. O Ulatowskim nie chce mówić nic, a przecież kiedyś opowiadał o przyjacielu same dobre rzeczy. Gdy w Zagłębiu wszystko popsuło się już na dobre, dzień po meczu z Jagiellonią Białystok w lidze, zespół Michniewicza poszedł w tango. Piłkarze głośno świętowali urodziny Vidasa Alunderisa. Michniewicz zły na całą sytuację postanowił pójść do pokoju, w którym trwała impreza i uciszyć balangowiczów. W takich sytuacjach zawsze pomagał mu Ulatowski. Jednak tamtej nocy "Ula" odmówił. Wolał zostać w swoim pokoju...

Zaraz po nominacji na trenera Zagłębia, chętnie korzystał z usług zawodników, którzy wcześniej - jak powszechnie się mówiło - kopali dołki pod Michniewiczem, a więc gwiazd zespołu: Wojciecha Łobodzińskiego i Macieja Iwańskiego. Z kolei Manuela Arboledę, którego Michniewicz zrobił kapitanem zespołu, nie zabrał nawet na mecz ligowy z Koroną Kielce. Okazało się, że znowu stanął po stronie zawodników, którzy z Michniewiczem nie chcieli już pracować.

Reklama