Policja podejrzewała biathlonistkę już od dawna. Kilkanaście dni temu jej były mąż poinformował funkcjonariuszy, że matka przetrzymuje dziecko z dala od domu bez jego zgody. I kiedy policjanci odnaleźli 12-letnią dziewczynkę, prosiła o jedno. "Chcę do taty" - mówiła ze łzami w oczach.
Pomyśleć, że jeszcze w 1994 roku była najlepszą biathlonistką na świecie. Na olimpiadzie w Lillehammer dwukrotnie sięgnęła po złoto - w sprincie na 7,5 km oraz w biegu na 15 km. Teraz rozmienia swoje sukcesy na drobne. A za porwanie córki może spędzić w więzieniu długie miesiące.