W sobotę minęło sześćdziesiąt lat od otwarcia jednego z najsłynniejszych stadionów świata, madryckiego Estadio Santiago Bernabeu. Na wycieczkę po tym pełnym historii i magii obekcie zaprosił nas bramkarz Realu. Dojazd z bazy treningowej Realu "Ciudad Deportiva”, położonej nieopodal lotniska Barajas, na stadion zajął nam zaledwie dwadzieścia minut. "Madryt ma znakomity sytem komunikacji miejskiej. Nawet kiedy na naszych meczach jest komplet widzów, to w mieście nie ma uciążliwych korków" - łumaczy reporterowi DZIENNIKA Dudek tuż po zaparkowaniu w klubowego Audi S8 w podziemiach stadionu.

Reklama

Zanim wjechaliśmy windą na górę, zrobiliśmy mały spacer wokół obiektu. Wyróżniający się wzrostem Dudek szybko zwraca uwagę kibiców. "Wiele osób pamięta mnie jeszcze z finału Ligi Mistrzów. Nie zabiegam jednak o popularność, tym bardziej, że w Madrycie ludzie znają moje nazwisko, ale z wyglądu już mnie nie kojarzą. Trochę sie to zmieniło po moim występie przeciwko Partizanowi Belgrad w meczu o Puchar Bernabeu, jednak liczę na więcej" - wyjaśnia 58-krotny reprezentant Polski.

Wreszcie rozpoczynamy "tour”. Już przy wejściu ochroniarze z uśmiechem i serdecznym "Hola senor Dudek!” witają naszego bramkarza. Po chwili wyciągają długopisy, notesy i telefony komórkowe, żeby wykorzystać szansę na autograf i zdjęcie z zawodnikiem wielkiego Realu. Po wjechaniu na koronę Bernabeu od razu zapiera nam dech. Widok stromych trybun z ponad osiemdziesięcioma tysiącami krzesełek robi ogromne wrażenie.

W lipcu, po przyjściu do Realu, Dudek zareagował podobnie: "Kiedy pierwszy raz wszedłem na trybuny, aż zakręciło mi się w głowie. Czasami gdy gramy mecz, to patrzę w górę i widzę nad sobą 80 tysięcy widzów, siedzących na hitowym spektaklu. Ci z górnych sektorów razem z biletem dostają, tak jak kiedyś w lożach teatru, lornetki" - mówi nasz "przewodnik”. "Dach stadionu latem jest rozsuwany, tak aby do murawy dotarło więcej światła, ale te zabiegi nie przynoszą rezultatów. Popatrzcie na kolor i stan trawy pod zacienioną bramką. Niczym się nie różni od murawy na czwartoligowych boiskach" -dodaje.

Po wizycie na trybunach Dudek zaprasza nas do Muzeum Realu Madryt. Przed wejściem do pierwszej sali na ścianach wiszą ogromne plansze, które przekonują, że "Los Blancos” są najlepszą i najsłynniejszą drużyną świata. Na jednej z nich wymienione są wszystkie 69 trofeów piłkarskiego Realu, a obok równie utytułowanego koszykarskiego zespołu. "Oni też są Galaktyczni. Tylko piłkarze i torreadorzy są w Madrycie tak popularni, jak koszykarze" - wyjaśnia Polak.

Dalej, słuchając rozbrzmiewającego w tle klubowego hymnu, mijamy gabloty wypełnione m.in. rękawicami Ricardo Zamory, piędziesięcioletnimi koszulkami, butami i legitymacjami klubowymi Alfredo di Stefano, Ferenca Puskasa czy Raymonda Kopy, oraz ręcznie szytymi, brązowymi piłkami, którymi Real seryjnie grał w finałach o Puchar Europy.

Z drugiej strony widnieją tablice ukazujące historię powstania i rozbudowy Santiago Bernabeu. Obok wisi plakat przedstawiający najważniejsze wydarzenia związane z obchodzonym w 2002 roku stuleciem klubu. W jednym z kwadracików można się dopatrzyć m.in. koszykarza Macieja Lampego, który reprezentował kiedyś barwy Realu. "Rocznie nasze muzeum odwiedza ponad dwa miliony ludzi. W Madrycie tylko do słynnego Museo del Prado przychodzi więcej turystów" - chwali swój klub Dudek.

Reklama

Pozostałe pomieszczenia to głównie gabloty wypełnione setkami przeróżnych pucharów za zwycięstwa w rozgrywkach ligowych, pucharowych, regionalnych i towarzyskich. "Zdobyliśmy trofea wsi, dzielnicy, niedzieli, poniedziałku, kwietnia, maja, wiosny i zimy" - żartuje polski bramkarz. "Ale tak na poważnie, to zerknijcie na tę gablotę, w której jest prawie metrowy puchar za wygranie turnieju Teresa Herrery. Jest tak ciężki, że chyba z osiem osób musiało go odbierać. Ale to nawet dobrze się składa, bo wygrana to sukces drużyny, a nie tylko kapitana, który zwykle sam podnosi puchar" - dodaje Dudek.

W kolejnej sali robi wrażenie zwłaszcza kolekcja statuetek dla Najlepszego Piłkarza Świata według FIFA, Złotych Piłek "France Football” i Złotych Butów. Dudek zatrzymuje się nagle przy gablocie upamiętniającej jedyne zwycięstwo Realu w meczu o Superpuchar Europy, wygranym 3:1 z jego byłym klubem, Feyenoordem Rotterdam. Nasz bramkarz ma tak wielki sentyment do swojego pierwszego zagranicznego klubu, że nie może się powstrzymać od zrobienia zdjęcia tabliczce upamiętniającej ten historyczny sukces Królewskich. Następnie wspólnie z nim wpatrujemy się wielki ekran, na którym wyświetlany jest filmik z ostatnim triumfem Realu w Lidze Mistrzów.

"Dla naszych fanów wygrana w Champions League to nie wszystko. Co z tego, że jesteś najlepszy w Europie, jeśli w Gran Derby nie wygrałeś z Barceloną? Gramy z nimi już 23 grudnia i w Hiszpanii już nie mówi się o niczym innym" - mówi DZIENNOKOWI Dudek.

Po chwili pokazuje nam tablicę, na której są zdjęcia z flagami wszystkich obcokrajowców grających w 105-letniej historii Realu. Polak został umieszony pomiędzy Paragwajczykiem Sebastianem Fleitasem i Portugalczykiem Luisem Figo. "Do niedawna mojego nazwiska jeszcze nie było, ale dyrektor muzeum szybko o to zadbał. Pamiętał też, żeby wziąć ode mnie jakieś stare rękawice i umieścić je w gablocie, w której są buty wszystkich piłkarzy z obecnego składu oraz rękawice Casillasa i Codiny, trzeciego bramkarza" - zdradza Dudek.

Po półgodzinnym spacerze po muzeum robimy kółko wokół murawy. "W Liverpoolu pielęgnacja boiska kosztowała rocznie aż milion funtów. W Realu jest tak samo, a trawę koszą aż sześć razy w tygodniu. Jest tu nawet specjalny pracownik, który razem z oswojonym sokołem odstrasza natrętne gołębie" - śmieje się Polak.

Ponad godzinna wycieczka dobiega końca. Dudek płynnym hiszpańskim dziękuje ochroniarzowi, który towarzyszył nam przez cały czas i zaprasza na kawę, oczywiście przy Paseo Cestellana.