W Memphis obydwa zespoły spotkały się drugi raz w ciągu trzech dni. W poniedziałek gospodarze zwyciężyli 121:113. Teraz o sukces także musieli walczyć do ostatnich minut.

Reprezentant Polski po raz 33 w 36 meczach, w których wystąpił od początku sezonu, rozpoczął spotkanie w podstawowej piątce. Łącznie spędził na parkiecie 29 minut. Trafił pięć z siedmiu rzutów za dwa punkty (szczególnie efektowny był jego wsad w pierwszej kwarcie), spudłował obydwa "za trzy".

Reklama

Wykorzystał też jedyny wolny. To oznacza znaczną poprawę w tym elemencie. Od pewnego czasu próby z linii Sochan wykonuje jedną ręką. W ostatnich 11 spotkaniach Spurs 19 razy wykonywał ten element i trafił 17-krotnie.

Na jego dorobek w środę złożyły się także trzy zbiórki, pięć asyst i dwa przechwyty. Miał również po trzy straty i faule.

Reklama

W hali FedExForum, przy blisko 16,5-tysięcznej publiczności, Spurs, grający bez swojego drugiego strzelca Devina Vassella, do końca walczyli o zwycięstwo z czołową drużyną ligi. Do przerwy przegrywali 62:76, w trzeciej kwarcie gospodarze utrzymywali przewagę, ale w czwartej goście napsuli sporo krwi faworytom. Na 2.42 przed jej zakończeniem, po akcji rezerwowego Josha Richardsona, zmniejszyli straty do trzech punktów (127:130). Nie udało im się jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Trener Spurs Gregg Popovich chwalił swoją młodą drużynę za walkę, nawet gdy rywale prowadzili dwucyfrową różnicą.

Reklama

Najwięcej punktów dla gości - 24 - zdobył Keldon Johnson, który opuścił dwa poprzednie mecze z powodu naciągnięcia ścięgna lewego uda. Tre Jones dodał 22 i sześć asyst, a austriacki środkowy Jakob Poeltl - 17, 13 zbiórek oraz rekordowe w sezonie pięć bloków.

Najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy z 38 punktami był Ja Morant, który także nie wystąpił w dwóch poprzednich meczach.

Desmond Bane zdobył 18, a Tuys Jones, starszy brat gracza "Ostróg" - 16 pkt. Grizzlies odnieśli ósme zwycięstwo z rzędu, co jest obecnie najdłuższą taką serią w lidze.

Ekipa z Memphis ma bilans 28-13 i wraz z Denver Nuggets, którzy legitymują się takim samym dorobkiem, prowadzi w tabeli Konferencji Zachodniej po rozegraniu połowy spotkań w sezonie zasadniczym.

Drużyna ze stanu Kolorado łatwo pokonała u siebie zdziesiątkowanych Phoenix Suns 126:97. Do 12. z rzędu zwycięstwa na własnym parkiecie poprowadził "Bryłki" dwukrotny MVP ostatnich rozgrywek, serbski środkowy Nikola Jokic, który w 28 minut zanotował 21 punktów, 18 zbiórek i dziewięć asyst. 12. triple-double w karierze nie uzyskał tylko dlatego, że całą czwartą kwartę przesiedział na ławce rezerwowych. Ekipa z Arizony wystawiła do gry tylko 10 zawodników. Z powodu różnych kontuzji i urazów nie mogli wystąpić: Devin Booker, Chris Paul, Deandre Ayton, Cameron Johnson, Landry Shamet, Cameron Payne i Jae Crowder.

Najlepszym zespołem w lidze są liderujący na Wschodzie Boston Celtics, którzy drugą połowę sezonu rozpoczęli od wygranej na własnym parkiecie z New Orleans Pelicans 125:114 i mają 30 zwycięstw przy 12 porażkach.

Wśród "Celtów" znów wyróżnili się dwaj ich liderzy Jaylen Brown i Jayson Tatum. Pierwszy ustanowił rekord sezonu, zdobywając 41 pkt, do czego dodał 12 zbiórek.

Drugi kończył spotkanie także z double-double - 31 pkt i 10 zb.

Po raz dziesiąty w ligowym meczu dwójka ta zanotowała w sumie minimum 70 punktów. Najskuteczniejszym graczem "Pelikanów" był CJ McCollum - 38.