Probierz nie zrealizował celów

Reprezentacji Polski w poniedziałkowym meczu wystarczał remis, by zająć trzecie miejsce w grupie i zapewnić sobie prawo gry w barażu o utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Europy. Niestety biało-czerwoni przegrali w Warszawie ze Szkotami 1:2 i automatycznie zostali zdegradowani.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Utrzymanie w dywizji A było celem, który przed Probierzem postawił prezes PZPN Cezary Kulesza. To już drugie zadanie z rzędu niewykonane przez selekcjonera i jego wybrańców.

Najpierw na Euro 2024 reprezentacja Polski nie dała rady wyjść z grupy, a teraz pierwszy raz w historii zaliczyła spadek w Lidze Narodów.

Probierz nie ma gotowej kadry na eliminacje

Jesienne mecze miały być też dla Probierza czasem na wyselekcjonowanie grupy piłkarzy, którzy będą mogli na wiosnę skutecznie walczyć o prawo gry na kolejnym mundialu.

Ten cel też wydaje się, że nie do końca spełniony. W naszej reprezentacji jest więcej znaków zapytania niż odpowiedzi, a jeśli już są to raczej negatywne. O kłopotach w obronie wiedzieliśmy od dawna. Miesiące minęły, a defensywa dalej jest dziurawa. Nie wiemy też, kto w drużynie Probierza będzie pełnił rolę defensywnego pomocnika. Na pozycji numer "6" selekcjoner testował kilku piłkarzy i wszyscy zawiedli.

Pytań jest więcej, a czasu do początku eliminacji wcale nie jest dużo. Czy wyrzucenie na bruk Probierza coś by zmieniło? Tego nie wiemy, ale na taki ruch ze strony szefa PZPN nie ma co liczyć.Obecny selekcjoner jest kolegą Kuleszy, więc go nie zwolni - mówi Marek Wawrzynowski. To oznacza, że na razie jesteśmy skazani na Probierza.

Reklama

Dwie twarze Zalewskiego

Nicola Zalewski był bohaterem pierwszego meczu ze Szkotami. W Glasgow strzelił zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry. W rewanżu to po jego błędzie tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego z goście zdobyli bramkę na wagę trzech punktów.

To nie był jedyny jego grzech w poniedziałkowym meczu. Zalewski fatalnie zachował się również przy pierwszym straconym golu. Dał się objechać. Zawalił - krótko podsumował dziennikarz "Przeglądu Sportowego".