To właśnie utrata Sochy była dla trenera Oresta Lenczyka największym kłopotem i z konieczności na prawej stronie obrony wystąpił grający zazwyczaj w pomocy Marek Gancarczyk. Widzew przyjechał do Wrocławia w niemal najsilniejszym składzie. Spotkanie poprzedziła minuta ciszy dla uczczenia ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.

Reklama

Gospodarze rozpoczęli z dużym animuszem, szybko przejęli inicjatywę i dłużej utrzymywali się przy piłce. Nie potrafili jednak wypracować sobie dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, a Maciej Mielcarz najwięcej pracy miał podczas obrony strzałów z rzutów wolnych. Cofnięci na własną połowę goście swoich szans szukali w nielicznych kontratakach, których jednak ani Darvydas Sernas ani Mindaugas Panka nie potrafili zakończyć celnymi strzałami.

W miarę upływu czasu tempo meczu nieco spadło, a gra się wyrównała. Piłkarze obu zespołów z poświęceniem walczyli o każdą piłkę, ale do końca pierwszej części gry groźnych momentów pod obiema bramkami było niewiele.

Łodzianie zaatakowali śmielej dopiero po przerwie i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 55. minucie po krótko rozegranym rzucie rożnym i dośrodkowaniu z lewej strony boiska, najwyżej w polu karnym Śląska wyskoczył Sebastian Madera i strzałem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Chwilę później mogło być już 2:0 dla Widzewa. Po szybkiej kontrze na strzał z 20 metrów zdecydował się Sernas, ale piłka odbiła się od poprzeczki.

Reklama

W 73. minucie gospodarze nie mieli już jednak tyle szczęścia. Po składnej akcji Widzewa Nika Dżalamidze minął dwóch obrońców i strzałem po ziemi pokonał rozpaczliwie interweniującego Mariana Kelemena. Wrocławianie także próbowali atakować, ale brakowało im dokładności lub na ich drodze stawał świetnie dysponowany Mielcarz.

Na bramkę kibice Śląska musieli czekać aż do 84. minuty. Łukasz Madej wpadł w pole karne i mocnym strzałem pod poprzeczkę zdobył kontaktowego gola. Druga bramka dla wrocławian padła w dramatycznych okolicznościach w ostatniej minucie meczu. Wychodzący na czystą pozycję Madej został sfaulowany przez Wojciecha Szymanka. Sędzia podyktował rzut karny, a piłkarz Widzewa został ukarany czerwoną kartką. Chwilę później na trybuny odesłany został także trener łodzian Czesław Michniewicz, a "jedenastkę" na bramkę zamienił Sebastian Mila.

Śląsk Wrocław - Widzew Łódź 2:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Sebastian Madera (55-głową), 0:2 Nika Dżalamidze (73), 1:2 Łukasz Madej (84), 2:2 Sebastian Mila (90+7-karny).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Piotr Ćwielong, Jarosław Fojut. Widzew Łódź: Jurijs Zigajevs, Nika Dżalamidze. Czerwona kartka - Widzew Łódź: Wojciech Szymanek (90+3-faul).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 8 300.
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Marek Gancarczyk, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Mariusz Pawelec - Waldemar Sobota (56. Łukasz Madej), Dariusz Sztylka, Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila, Piotr Ćwielong (71. Tomasz Szewczuk) - Remigiusz Jezierski (46. Łukasz Gikiewicz).
Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Bruno Pinheiro (88. Jarosław Bieniuk), Łukasz Broź, Dudu, Wojciech Szymanek - Sebastian Madera, Adrian Budka, Jurijs Zigajevs (62. Przemysław Oziębała), Mindaugas Panka - Velibor Duric (46. Nika Dżalamidze), Darvydas Sernas.