Walczący o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie piłkarze ŁKS Łódź praktycznie bez walki oddali komplet punktów marzącej o grze w europejskich pucharach Koronie Kielce. Po tym meczu łodzianie do minimum zmniejszyli swoje szanse na uniknięcie degradacji. Gospodarze, mający przysłowiowy nóż na gardle, rozpoczęli mecz "na stojąco", zapraszając wręcz rywali pod własną bramkę. Spacerujący po boisku gracze ŁKS szybko stracili dwa gole, po których losy spotkania były już przesądzone.

Reklama

W 8. minucie w polu karnym gospodarzy do piłki biegli bramkarz Pavle Velimirovic i napastnik gości Paweł Sobolewski. Golkiper łodzian miał bliżej do piłki, pierwszy do niej dobiegł, ale w nią nie trafił. Sobolewski skwapliwie skorzystał z prezentu, przejął futbolówkę i z prawej strony pola karnego skierował ją do pustej bramki. Dziewięć minut później Sobolewski zagrał w pole karne do nieatakowanego Artura Lenartowskiego, który bez problemów głową strzelił drugą bramkę dla Korony.

ŁKS jakieś zagrożenie pod bramką rywala stworzył dopiero w końcówce pierwszej połowy. Wojciech Łobodziński w dobrej sytuacji strzelił jednak nad bramką, a po uderzeniu Grzegorza Bonina skutecznie interweniował Krzysztof Pilarz.

W drugiej połowie na boisku nie działo się już nic ciekawego. Na odnotowanie zasługuje jedynie fakt, ze gospodarze kończyli mecz w dziesięciu, bo w 82. minucie po drugiej żółtej i w efekcie czerwonej kartce z boiska usunięty został Antoni Łukasiewicz. Nie miało to jednak żadnego wpływu na końcowy wynik spotkania.