T-Mobile Ekstraklasa - Śląsk - Piast 1:3 (1:2)
Bramki: 1:0 Sebastian Mila (29-głową), 1:1 Wojciech Kędziora (40-karny), 1:2 Ruben Jurado (44), 1:3 Damian Zbozień (77).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Marcin Kowalczyk, Waldemar Sobota, Mariusz Pawelec, Cristian Omar Diaz. Piast Gliwice: Artis Lazdins, Adrian Klepczyński.
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 12 000.
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Marcin Kowalczyk (46. Mariusz Pawelec), Rafał Grodzicki, Tomasz Jodłowiec, Amir Spahic - Waldemar Sobota, Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila, Rok Elsner, Sylwester Patejuk (55. Piotr Ćwielong) - Łukasz Gikiewicz (75. Cristian Omar Diaz).
Piast Gliwice: Dariusz Trela - Damian Zbozień, Fernando Cuerda, Jan Polak, Paweł Oleksy - Matej Izvolt, Mariusz Zganiacz (75. Adrian Klepczyński), Ruben Jurado, Artis Lazdins (46. Mateusz Matras), Tomasz Podgórski - Wojciech Kędziora (87. Adrian Sikora).
Do sobotniego spotkania mistrzowie Polski przystąpili bez kontuzjowanego Tadeusza Sochy, ale za to z powracającym po urazie pleców Słowakiem Marianem Kelemen w bramce. Piast przyjechał do Wrocławia po czterech porażkach z rzędu.
Przez pierwszy kwadrans na boisku niewiele się działo, a gra toczyła się w środkowej części boiska. W 20. minucie Przemysław Kaźmierczak podał do wbiegającego w pole karne Sebastiana Mili, lot piłki przeciął jednak Paweł Oleksy i ta wpadła do bramki, ale gol nie został uznany, ponieważ - zdaniem sędziego - kapitan Śląska był na spalonym.
W 29. minucie goście nie mieli już tyle szczęścia. Waldemar Sobota przedarł się lewą stroną boiska i dośrodkował do zamykającego akcję Mili, który strzałem głową nie dał szans Dariuszowi Treli.
Piast wyrównał 10 minut później. Po zagraniu ręką Soboty w polu karnym sędzia podyktował "jedenastkę", którą na bramkę pewnie zamienił Wojciech Kędziora. Goście poszli za ciosem i tuż przed przerwą wyszli na prowadzenie.
Po błędzie obrońców piłka trafiła do Rubena Jurado, a Hiszpan - mimo ostrego kąta - zdołał pokonać Kelemena.
Po zmianie stron gospodarze zaatakowali śmielej, ale grali bardzo nerwowo. Jeśli już mistrzom Polski udawało się przedostać w pole karne rywali i oddać strzał, to na ich drodze stawał świetnie interweniujący Trela. Bramkarz Piasta kilkukrotnie uchronił swój zespół przed stratą gola, broniąc uderzenia m.in. Soboty, Mili i Kaźmierczaka.
Cofnięci na własną połowę goście swoich szans szukali w stałych fragmentach gry i kontratakach. W 77. minucie Damian Zbozień wykorzystał nieporadność obrońców Śląska, wpadł w pole karne i mając przed sobą tylko bramkarza zdobył trzecia bramkę.
Gospodarze atakowali do ostatnich minut, ale grali bez pomysłu i wynik nie uległ zmianie.