W meczu 13. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Kosecki zdobył swoją piątą ligową bramkę w tym sezonie. Padła ona po efektownej akcji młodego pomocnika, który minął trzech rywali i posłał piłkę między nogami bramkarza.
Chciałem zaryzykować. Tak radził mi trener Jan Urban i przyniosło to efekt. Zamierzałem jednak strzelić przy dalszym słupku, ale piłka wpadła do bramki między nogami bramkarza. Nie czuję się bohaterem spotkania, bo zagraliśmy dobrze również w defensywie - przyznał Kosecki.
Podobnie jak po wcześniej zdobytych bramkach, również po zwycięskim trafieniu w meczu z Widzewem, pomocnik podbiegł do jednej z trybun i przyłożył palce do skroni.
Mamy pseudonim Wojskowi, więc melduję wykonanie zadania. Kibice na pewno wiedzą o co chodzi - podkreślił 22-letni zawodnik.
W spotkaniu z niżej notowanym Widzewem podopieczni Jana Urbana zaprezentowali się jednak zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Liczyliśmy na większy dorobek bramkowy, ale przede wszystkim ważne się trzy punkty. Graliśmy dużo piłką i to się opłaciło, bo rywal był zmęczony. Wcześniej czy później ta bramka na pewno by wpadła. Przecież Danijel Ljuboja też miał swoje sytuacje i gdyby trafił do bramki na początku meczu, nasze zwycięstwo byłoby bardziej okazałe. Mamy duży potencjał w ofensywie - powiedział syn byłego reprezentanta Polski i zawodnika m.in. Legii Romana.
Fajnie byłoby, jeśli ludzie przychodziliby na Łazienkowską oglądać mnie, jak kiedyś miało to miejsce w przypadku mojego ojca. Staram się przekonać fanów do mojej osoby, ale najważniejsze jest dobro zespołu. Skupiam się tylko na najbliższym meczu, czyli teraz na spotkaniu z Ruchem Chorzów. Nie ukrywam jednak, że z każdą zdobytą bramką moje morale rośnie. Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej - dodał Kosecki.
Po zakończeniu rundy jesiennej pomocnik wraz z grupą młodych zawodników rozpocznie rozmowy na temat przedłużenia kontraktu ze stołecznym klubem.
Nie ukrywam, że chciałbym na dłużej zadomowić się w stolicy - zakończył Kosecki.