Legia na wiosnę miała kontynuować przygodę w europejskich pucharach i włączyć się do wyścigu o mistrzostwo Polski. Z krajowego pucharu stołeczna drużyna odpadła już w pierwszej części sezonu.

Reklama

Legia skompromitowała się w rywalizacji z Molde

Niestety dla legionistów norweskie Molde już w lutym boleśnie wybiło im z głowy dalszą grę w Lidze Konferencji. Podopieczni Kosty Runjaica skompromitowali się w rewanżu przegrywając na własnym stadionie 0:3.

Reklama

Obecnie Legii pozostała już tylko walka na jednym froncie, ale idzie jej na nim jak po grudzie. W pięciu wiosennych Ekstraklasy kolejkach wicemistrzowie komplet punktów zdobyli raz - w pojedynku z Ruchem Chorzów. Potem były trzy remisy z rzędu, a w miniony weekend porażka w prestiżowym pojedynku z Widzewem Łódź.

Nie da się ukryć, że Legia jest w pogrążona w kryzysie - martwi się rozmówca Dziennik.pl. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest wielowątkowa. Legioniści wpadli w dołek już na jesieni. Tuż po zwycięstwie w Lidze Konferencji z Aston Villą. Forma zespołu zaczęła pikować w dół. Wszyscy myśleli, że to chwilowe, ale sytuacja zamiast się poprawiać robiła się coraz gorsza. Myślę, że wtedy wśród piłkarzy pojawiło się samozadowolenie. Przekonanie, że skoro możemy pokonać jedną z lepszych ekip w angielskiej Premier League, to polską Ekstraklasę wciągniemy nosem. Zaangażowania z gry w europejskich pucharach Legii nie udało się przełożyć na krajowe podwórko i efekt był jaki wszyscy widzieliśmy - mówi Dziennik.pl był agent Roberta Lewandowskiego.

Legia nie znalazła godnych zastępców dla Slisza i Muciego

Reklama

Sytuację miała zmienić przerwa zimowa. Po niej zespół z Warszawy miał przystąpić z nowymi siłami do drugiej części sezonu. Szybko jednak się okazało, że skończyło się na oczekiwaniach, za nimi nie poszły ani wyniki, ani poprawa stylu gry. Legia prezentuje się słabo i nie wygrywa. Tu Kucharski wskazuje na kolejną przyczynę kryzysu "wojskowych".

Przed startem drugiej części sezonu z drużyny odeszło dwóch kluczowych piłkarzy. Bartosz Slisz wyjechał do USA, a Ernest Muci do Turcji. Legia na sprzedaży swoich zawodników zarobiła grubo ponad 10 milionów euro. Te pieniądze nie zostały dobrze zainwestowane. Zrobiono uzupełnienia składu. Piłkarze, którzy przyszli w krótkim czasie nie są w stanie wypełnić luki, która powstała. Może w przyszłości, ale na pewno nie teraz. W Legii nie ma jednak czasu. W niej trzeba grać tu i teraz, bo za trzy miesiące, czy pół roku to będzie za późno - podkreśla był napastnik klubu ze stolicy.

Josue nie wywiązuje się z roli lidera

W trudnych chwilach wszystkie oczy są skierowane na Josue. Portugalczyk w opinii fachowców uważany jest za lidera zespołu i to on pierwszy powinien ciągnąć kolegów do przodu. Często go krytykowałem i moje zdanie w jego temacie się nie zmienia. Josue na pewno posiada umiejętności. Tego odmówić mu nie można. Wiele razy czarował i zachwycał kibiców swoim zagraniami. Jednak na lidera się nie nadaje. Jest zbyt chimeryczny. Ma trudny charakter. Często też jest "hamulcowym" na boisku. Kiedy trzeba przyspieszyć grę on ją zwalnia. Lubi pobawić się piłką, niepotrzebnie ją przetrzymuje, a cierpi na tym drużyna. Zbyt często gra pod siebie niż dla drużyny - zauważa kolejną przyczynę słabej postawy Legii Kucharski.

Po przegranym meczu z Widzewem w mediach pojawiły się informacje, że Legia nie przedłuży z 33-letnim Portugalczykiem kontraktu. To dobra i zła wiadomość twierdzi Kucharski. Dobra, bo uważam, że na lidera zespołu z najwyższą pensją w zespole można znaleźć lepszego piłkarza. Josue nie daje Legii tyle, ile powinien zawodnik wskazywany za największą gwiazdę drużyny. Zła, bo takie informacje nie powinny wypływać z klubu, zwłaszcza w takim momencie. To znów pokazuje, że w klubie z Łazienkowskiej nie wszystko funkcjonuje jak powinno - mówi były piłkarz.

Zawodnik Widzewa Łódź Lirim Kastrati (P) i Yuri Ribeiro (L) z Legii Warszawa podczas meczu 24. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy / PAP / Marian Zubrzycki

Kucharski nie zwolniłby trenera

Według Kucharskiego nie da się wskazać jednego winnego takiej sytuacji. Kamyki można wrzucać zarówno do ogródka właściciela Dariusza Mioduskiego, dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego, trenera Kosty Runjaica i samych piłkarzy.

W tym łańcuszku najłatwiej wymienić jest trenera. Za chwilę w rozgrywkach Ekstraklasy nastąpi przerwa na mecze reprezentacji. Właściciele i prezesi klubów bardzo często wykorzystują ten czas na zmianę szkoleniowca. Ja bym nie zwalniał Runjaica i nie sądzę, by do tego doszło w Legii. Na pewno takiej decyzji nie podejmie dyrektor Zieliński. Jedynie prezes Mioduski mógłby zdobyć się na coś takiego w tym momencie, ale przy Łazienkowskiej w ostatnich latach chyba już się nauczyli, że nerwowe ruchy i żonglowanie kolejnymi trenerami nie jest dobrą drogą - zaznacza rozmówca Dziennik.pl.

Jaka jest więc recepta na wyjście z kryzysu? Kucharski uważa, że Runjaic musi wstrząsnąć szatnią. Potrzeba zdecydowanych decyzji i ruchów. Twardą ręką zaprowadzić porządek w zespole. Może to banalne, ale uderzenie pięścią w stół i męska rozmowa z zawodnikami może podziałać. Legia już nie raz w swojej historii potrafiła radzić sobie z kłopotami i w chwilach, gdy wszyscy ją krytykowali i w nią wątpili pokazać charakter. Jestem przekonany, że teraz też tak będzie - mówi z przekonaniem był legionista.

Kucharski wątpi jednak, że mistrzostwo tytuł w tym sezonie wróci do Warszawy. Po 24. kolejkach Legia jest na szóstym miejscu w tabeli i do prowadzącej Jagiellonii Białystok traci siedem punktów. Wydaje się, że nie jest to strata nie do odrobienia. Faktycznie, patrząc jak co kolejkę zespoły z czołówki gubią punkty, to wydaje się, że jeszcze wszystko jest możliwe. Ja jednak z przykrością stwierdzam, że nie wierzę, że Legia w tym sezonie zdobędzie mistrzostwo Polski. Liczę na miejsce gwarantujące grę w eliminacjach do europejskich pucharów, ale w tytuł nie - kończy był reprezentant Polski.

Artur Jędrzejczyk, Szymon Marciniak, Blaz Kramer, Yuri Ribeiro i Juergen Elitim / East News / Grzegorz Wajda/REPORTER