Lech wygrał sześć meczów z rzędu. Kibice na Bułgarskiej liczyli, że świetna passa "Kolejorza" trwać będzie nadal.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Kiedy Michael Ishak w 24. minucie spotkania strzelił gola na 1:0 byli wręcz przekonani, że po ostatnim gwizdku sędziego będą cieszyć się kolejnego kompletu punktów.

"Lokomotywa" rozbiła się na Motorze

Nic bardziej mylnego. Skazywany na porażkę Motor wyrównał minutę później, a w drugiej połowie strzelił zwycięskiego gola. Autorem obu trafień dla gości był Samuel Mraz.

Lech zaliczył wpadkę, ale o kryzysie nie można mówić. Podopieczni Nielsa Frederiksena nie zagrali źle. Zwłaszcza w pierwszej połowie dominowali na murawie. Stworzyli sobie kilka dobrych okazji. Zabrakło jednak skuteczności, a jak wiemy w piłce nożnej niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak właśnie było w tym przypadku.

Dlatego w Poznaniu nikt nie powinien wpadać w panikę. Porażka z beniaminkiem choć zaskakująca i bolesna nie jest katastrofą.

Śląsk kapitalnie zaczął i tragicznie skończył

O takiej mówić za to mogą we Wrocławiu. Miejscowy Śląsk już po zaledwie ośmiu minutach gry prowadził z Cracovią Kraków 2:0. Wydawało się, że ekipa dowodzona przez Jacka Magierę po trzech przegranych meczach z rzędu wreszcie będzie cieszyć się ze zwycięstwa.

Niestety dla gospodarzy później gole strzelali już tylko goście. Skończyli na czterech i w efekcie Śląsk zaliczył kolejną porażkę. Sytuacja klubu ze stolicy Dolnego Śląska nie jest ciekawa. Drużyna zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Co prawda wrocławianie mają dwa zaległe mecze, ale gwarancji na zwycięstwa w nich nie ma żadnej.

Reklama

Teraz czeka nas dwutygodniowa przerwa na mecze reprezentacji. Czy po niej trenerem Śląska nadal będzie Jacek Magiera?

Legia zwolni Feio?

Pytanie o przyszłość szkoleniowca dotyczy też Legii Warszawa. Stołeczna jedenastka w Białymstoku zremisowała z Jagiellonią 1:1. Punkt zdobyty przez legionistów w pojedynku z mistrzem Polski ujmy nie przynosi, ale gra zespołu choć lepsza niż w poprzednich ligowych pojedynkach nadal pozostawia wiele do życzenia.

Zwłaszcza w pierwszej połowie piłkarze Goncalo Feio wyglądali na zagubionych i bezradnych. Mieli jednak sporo szczęścia i na przerwę zeszli tylko z jedną straconą bramką. Po zmianie stron gospodarze opadli z sił. Spuścili z tonu, a goście to wykorzystali doprowadzając do remisu. Może i by wygrali, gdyby nie skandaliczny błąd sędziego Szymona Marciniaka i arbitrów VAR, którzy w doliczonym czasie gry nie zauważyli ewidentnego faulu na Kacprze Chodynie w polu karnym Jagiellonii.

Po meczu dyrektor sportowy Legii, Jacek Zieliński i jej trener otrzymali to samo pytanie dotyczące dalszej pracy Feio przy Łazienkowskiej. Obaj panowie zgodnie odpowiedzieli "nie wiem". To może wskazywać, że ewentualną decyzję o zwolnieniu szkoleniowca podejmie prezes i właściciel klubu Dariusz Mioduski.