Nieuznany gol Rapidu
Lech tegoroczną przygodę z europejskimi pucharami rozpoczął w eliminacjach do Ligi Mistrzów. "Kolejorz" nie dał jednak rady zakwalifikować się do najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na Starym Kontynencie. Ostatecznie na pocieszenie pozostała ma gra w Lidze Konferencji.
W pierwszej serii gier poznaniacy na własnym boisku podejmowali Rapid Wiedeń. Goście już w 32. sekundzie meczu umieścili piłkę w siatce gospodarzy. Claudy Mbuyi wykorzystał zbyt lekkie podanie Alexa Douglasa do Bartosza Mrozka i pokonał bramkarza Lecha. Gol nie został uznany, bo napastnik ekipy z Wiednia chwilę wcześniej był na spalonym.
Lech już przed przerwą rozstrzygnął losy meczu
Po tej sytuacji "Kolejorz" od razu ruszył do ataku. Przejął inicjatywę i już przed przerwą pozbawił rywali marzeń o korzystnym wyniku. W 14. minucie prowadzenie Lechowi dał Luis Palma. Piłkarz z Hondurasu precyzyjnym uderzeniem nie dał szans golkiperowi Rapidu.
Siedem minut później było już 2:0. Po strzale Palmy błąd popełnił Niklas Held, który odbił piłkę przed siebie. Skorzystał na tym Mikael Ishak. Snajper Lecha z bliska wbił futbolówkę do bramki przeciwników.
Ishak przed przerwą mógł ponownie wpisać się na listę strzelców. W 34. minucie Szwed zmarnował rzut karny podyktowany za zagranie ręką. Uderzenie napastnika Lecha obronił bramkarz Rapidu.
Ale jak mówi stare porzekadło - "co się odwlecze...". W doliczonym czasie gry do pierwszej połowy po pięknej akcji trzecią bramkę dla "Kolejorza" zdobył Taofeek Ismaheel.
Bengtsson "dobił" Austriaków
Po zmianie stron Lech nie zmienił swojego nastawienia. Nadal grał ofensywnie i atakował w poszukiwaniu kolejnych goli. W 77. minucie po kontrze tej sztuki dokonał Leo Bengtsson. Rapid w tym meczu stać było tylko na honorowe trafienie. Jego autorem był Andrija Radulovic.
Zwycięstwo Lecha jest jak najbardziej zasłużone. Podopieczni Nielsa Frederiksena zagrali nie tylko skutecznie, ale też efektownie. Ich wygrana mogła być jeszcze bardziej okazała, ale gości przez stratą większej ilości goli raz uratował słupek, a za drugim razem poprzeczka.