W proteście uczestniczy – jak oceniają serbskie media - około 25 zawodników z klubu FC Borac, który został rozwiązany z powodu problemów finansowych.
Krach finansowy doprowadził klub do bankructwa, jego właściciele nie wywiązali się zobowiązań finansowych w stosunku do zawodników, tylko... kupili inny klub i zmienili jego nazwę na FC Borac 1926.
Teraz nie mając zamiaru zapłacić swoim byłym zawodnikom całkowicie zerwali z nimi kontakt, utrzymują go tylko z tymi, których zaprosili do współpracy w nowym FC 1926.
Międzynarodowy związek zawodowy piłkarzy (FIFPro), do którego oszukani sportowcy zwrócili się o pomoc potwierdził, że FC Borac upadł z powodów finansowych.
To właśnie na stronie internetowej FIFPro Matic zwrócił się o pomoc.
Nie jesteście sami, jesteśmy z wami, postaramy się pomóc – napisał 31-letni były pomocnik Chelsea Londyn.
Po sprawdzeniu przez FIFPro wszystkich okoliczności sprawy okazało się, że dawni nieuczciwi właściciele klubu kupili zespół FK Provo, zmienili jej nazwę na FC 1926 i obecnie grają na tym samym stadionie co poprzedni zespół, zatrudnili tego samego trenera i innych ludzi z poprzedniego sztabu szkoleniowego.
Pieniądze nie znalazły się tylko dla byłych zawodników FC Borac, z tymi, którzy byli w FK Provo podpisano nowe kontrakty.
FIFPro od dawna sprzeciwia się takiej nieuczciwej praktyce, w ramach której kluby +czyszczą+ swój bilans i unikają płacenia zawodnikom i innym wierzycielom poprzez zmianę podmiotu prawnego prowadzącego działalność sportową – napisano w oświadczeniu.
Prezydent związku zawodników w Serbii Mirko Poledica potwierdził, że strajkujący piłkarze noc z poniedziałku na wtorek spędzili przed ratuszem w Boracu, gdyż władze miasta były współwłaścicielem klubu.
Były zawodnik Borac, Milos Markovic, który opuścił klub w 2018 roku ujawnił, że takie praktyki miały miejsce od dawna. Powiedział, że gdy odchodził zapłacono mu tylko za trzy miesiące, choć w zespole występował przez 1,5 roku.
FIFPRO poinformowało, że o zaistniałej sytuacji powiadomiło władze UEFA.