"Patrząc na to, co się dzieje można przypuszczać, że w tej kadrze już wcześniej były podziały. Dobre wyniki sprawiały, że to wszystko nie wychodziło na zewnątrz. Była też totalna kontrola wszystkiego, co było związane z kadrą, ta grupa była hermetyczna. Teraz zawodnicy coraz śmielej dyskutują ze sob na łamach gazet, pojawiają się różne przecieki. Sprawia to wszystko wrażenie przecieków kontrolowanych.

Reklama

Bo ktoś musi na nie pozwalać, przymykać oko" - mówi Bosek. Jego zdaniem zawodnicy muszą teraz sami rozwiązać wszystkie problemy. Usiąść wspólnie z trenerami, porozmawiać, powiedzieć co i komu leży na sercu. Wzajemne oskarżenia niczemu nie służą.

"Mariusz Wlazły nie może być kozłem ofiarnym po klęsce w mistrzostwach Europy i to z kilku powodów. Po pierwsze jeden zawodnik nie wygra nikomu turnieju, o czym świadczy przypadek Semena Połtawskiego. Rosjanin grał fenomenalnie, ale mistrzostwo Europy zdobyli Hiszpanie, tworzący zgrany i ambitny zespół, co było widać w finałowym tie-breaku" - analizuje Bosek. "Po drugie, co powiedział nawet sam Paweł Zagumny, zaraz po tym, jak przyznał dziennikarzowi, że sprawę Mariusza można traktować jak wbicie noża w plecy, nikt nie wie, co siedzi w głowie Wlazłego.

Wypowiedź Pawła podkręcił dodatkowo dziennikarz i mamy nowy konflikt. A przecież ostrzej mówił przed mistrzostwami Sebastian Świderski, ale wtedy też nikt ze sztabu kadry na to nie zareagował. Tymczasem trzeba było już w Paryżu ostro przeciąć ten temat. Zwłaszcza, że Sebastian też czasami schodził z boiska z bólem nogi, a następnego dnia swobodnie grał. Zapytam jeszcze, co by było, gdyby Wlazły przed mistrzostwami złamał nogę. Też wszyscy mieliby do niego pretensje?"

Były trener reprezentacji uważa, że o mistrzostwach trzeba jak najszybciej zapomnieć, „przełożyć kartkę w kalendarzu, wyrzucając tę z Moskwy daleko za siebie”. "Tę ekipę uratuje teraz tylko zjednoczenie. Porażki pokazały, że chłopcy nie tworzą monolitu, ujawniły wcześniejsze podziały. Teraz jest czas, by wszystkie sprawy wyczyścić, bo przed nami bardzo ciężkie eliminacje do Pekinu.

Zawsze mówiliśmy "Jesteśmy z wami". Teraz też jesteśmy z tą kadrą, ale nie możemy w żaden sposób pomóc załatwić tej sprawy. Kadrowicze muszą sobie sami wszystko wyjaśnić i to jak najszybciej. A nie mówić tylko, że przez Mariusza przegrali turniej" - kończy Bosek.

Reklama