Pierwsze dwa sety były bardzo wyrównane i kosztowały Murraya sporo wysiłku. Pierwszego rozstrzygnął na swoją korzyść dopiero w tie-breaku. W drugiej lepszy okazał się Lorenzi. Był to pierwszy set stracony w tym roku w Nowym Jorku przez wicelidera światowej listy. Szkot w dwóch poprzednich spotkaniach w Nowym Jorku tylko raz dał się przełamać. 40. w rankingu ATP Włochowi udało się to w sobotę czterokrotnie.
Taki rozwój wypadków zadziałał mobilizująco na Brytyjczyka, który w dwóch kolejnych odsłonach wyraźnie dominował. Spotkanie zakończył - wykorzystując drugą piłkę meczową - po trzech godzinach i 17 minutach gry.
Murray może popisać się imponującą stabilnością formy. Wliczając bieżące zmagania na Flushing Meadows, w ostatnich 23 turniejach wielkoszlemowych, w których uczestniczył (nie wystąpił we French Open 2013), dotarł co najmniej do 1/8 finału.
Wicelider rankingu ATP - wobec słabszej ostatnio postawy pierwszej rakiety świata Serba Novaka Djokovica - przez wielu ekspertów wymieniany jest jako główny faworyt nowojorskiej imprezy. Brytyjczyk ostatnio ma świetną passę - triumfował w Wimbledonie i zmaganiach olimpijskich w Rio de Janeiro. Jako pierwszy tenisista w historii po raz drugi z rzędu wywalczył złoty medal igrzysk w singlu. Zna on już smak zwycięstwa na Flushing Meadows - wygrał ostatnią w sezonie odsłonę Wielkiego Szlema w 2012 roku.
Lorenzi, który w grudniu skończy 35 lat, mimo porażki może być z siebie zadowolony. Zanotował najlepszy wynik w karierze w wielkoszlemowych zmaganiach. Wcześniej dwukrotnie dotarł do drugiej rundy, a w pozostałych startach przegrywał mecz otwarcia lub zatrzymywał się na kwalifikacjach.
Kolejnym rywalem Murraya będzie rozstawiony z "22" Grigor Dimitrow. Bułgar także ma powody do radości - w drugim tygodniu wielkoszlemowej imprezy zagra po raz pierwszy w tym sezonie. Poprzednio w najlepszej "16" zawodów tej rangi był w styczniu ubiegłego roku, gdy odpadł w 1/8 finału Australian Open.