Każda z zawodniczek miała przed tym spotkaniem inny atut. Na korzyść Świątek przemawiał fakt, że wygrała ich jedyne do poniedziałku spotkanie - lutowy finał turnieju WTA w Adelajdzie. W ostatnich tygodniach poprzedzających występ w US Open 20-letnia Polka nie odnosiła jednak sukcesów na kortach twardych, a w Nowym Jorku grała początkowo nierówno i zdarzały się jej kryzysowe momenty.
Starsza o cztery lata Bencic z kolei jest na fali - podczas igrzysk w Tokio sięgnęła po złoto w singlu i srebro w deblu, a potem w prestiżowym turnieju WTA 1000 w Cincinnati dotarła do ćwierćfinału. W drodze do 1/8 finału zmagań na obiektach kompleksu Flushing Meadows nie straciła seta. W poniedziałek również udało jej się wygrać w dwóch partiach.
W pierwszej odsłonie pojedynku toczącego się na korcie im. Louisa Armstronga - drugim co do wielkości obiekcie nowojorskiego kompleksu - tenisistki stworzyły emocjonujące widowisko z wieloma zwrotami akcji. Lepiej zaczęła Szwajcarka słowackiego pochodzenia, której dobre returny pomogły na wstępie zanotować przełamanie. W pierwszej części tej partii szybko wygrywała ona własne gemy serwisowe, a podopiecznej trenera Piotra Sierzputowskiego zajmowało to znacznie więcej czasu.
Bencic miała szansę, by odskoczyć na 4:1, ale nie wykorzystała wówczas żadnego z trzech "break pointów". Świątek była potem dla niej równorzędną rywalką i dopięła swego, doprowadzając do remisu 5:5. Nieco pomogła jej w tym przeciwniczka, która na koniec zaliczyła podwójny błąd. Szwajcarka potem w przerwach między wymianami kładła czasem rękę na dolnej części pleców, sugerując, że dokucza jej tam ból, ale nie obniżyła poziomu gry.
W 12. gemie zdołała obronić piłkę setową, a w bardzo zaciętym tie-breaku każda z zawodniczek miała po kilka okazji na to, by objąć prowadzenie w spotkaniu, ale rywalka popisywała się wówczas stalowymi nerwami. Polka miała trzy takie szanse, a Bencic wykorzystała piątą ze swoich. W ostatniej akcji seta, trwającej prawie półtorej godziny, mistrzyni French Open 2020 posłała piłkę przy returnie w siatkę.
Druga partia była bardziej jednostronna. Po pierwszych nieudanych zagraniach na twarzy ósmej rakiety świata dostrzec można było frustrację. Widać też było, że niżej notowana z zawodniczek zaczęła się czuć swobodniej i w efekcie od stanu 1:1 zapisała na swoim koncie trzy kolejne gemy. Świątek co prawda przy swoim podaniu wygrywała dość pewnie, ale ani razu w tej odsłonie nie miała szansy na przełamanie. Helwetka wykorzystała drugą piłkę meczową, po tym jak Polka posłała piłkę na aut.
Dotychczas najlepszym wynikiem podopiecznej trenera Piotra Sierzputowskiego w nowojorskim turnieju była trzecia runda, na której zatrzymała się w poprzednim sezonie. Teraz została drugą po Agnieszce Radwańskiej polską tenisistką, która w każdej z czterech imprez wielkoszlemowych dotarła co najmniej do 1/8 finału. Udało jej się również awansować do tego etapu - jako jedynej tenisistce - w każdej odsłonie zmagań tej rangi w tym sezonie.
Bencic pierwsze sukcesy zaczęła odnosić jako nastolatka - w 2014 roku w US Open dotarła do ćwierćfinału. Później często trapiły ją kłopoty zdrowotne. Najlepszy wynik w nowojorskiej imprezie oraz w całej rywalizacji wielkoszlemowej odnotowała w 2019 roku, kiedy dopiero w półfinale uległa późniejszej triumfatorce Kanadyjce Biance Andreescu. W ubiegłorocznej edycji nie wystąpiła. Teraz o awans do "czwórki" zagra z Amerykanką Shelby Rogers lub Brytyjką Emmą Raducanu.
Świątek jako ostatnia z Polaków pożegnała się z tegoroczną edycją seniorskich zmagań na kortach Flushing Meadows.
Wynik meczu 1/8 finału singla kobiet:
Belinda Bencic (Szwajcaria, 11) - Iga Świątek (Polska, 7) 7:6 (14-12), 6:3.