Z 10 pojedynków wybranych do zaczynającej się o godz. 20.45 sesji wieczornej na korcie Philippe'a Chatriera, największej arenie paryskiego kompleksu im. Rolanda Garrosa, aż w dziewięciu rywalizowali mężczyźni.
Codziennie próbowaliśmy znaleźć taki mecz kobiet, który miałby gwiazdorską obsadę bądź zasługiwałby na szczególne podkreślenie i wyróżnienie w planie gier. Jednak przyznam, że było ciężko - powiedziała Mauresmo na konferencji prasowej.
Jedynym kobiecym spotkaniem w czasie najlepszej oglądalności był pojedynek francuskiej tenisistki Alize Cornet z Łotyszką Jeleną Ostapenko.
Nie mam kłopotów, czy jako kobieta, czy jako była zawodniczka, żeby przyznać, iż w tym właśnie momencie bardziej atrakcyjne są mecze mężczyzn. Mówię o tym szczerze, bo uważam, że właśnie taka jest rzeczywistość - podkreśliła triumfatorka dwóch wielkoszlemowych imprez - Australian Open i Wimbledonu w 2006 roku i była trenerka Andy'ego Murraya, która debiutuje w roli dyrektorki French Open.
Problemy z meczami o wieczorowej porze
Mauresmo odniosła się również do samej koncepcji wieczornych meczów. Ich pora spotkała się z krytyką zarówno ze strony Novaka Djokovica, jak i Rafaela Nadala, których ćwierćfinałowy pojedynek zakończył się w środę o godz. 1.15 w nocy.
Z punktu widzenia wygody zawodników harmonogram wieczornych meczów może rodzić różne pytania i zastrzeżenia. Ja też je sobie zadaję, ale do końca turnieju będziemy podążać utartą ścieżką. Później zrobimy bilans i wyciągniemy wnioski - zaznaczyła.
Sesje wieczorne na French Open pojawiły się w ubiegłym roku. To efekt przetargu na prawa telewizyjne, w którym jednym z pakietów była transmisja streamingowa 10 spotkań w tzw. prime time. Ostatnim z takich meczów w tegorocznej edycji będzie w środę skandynawski ćwierćfinał między Norwegiem Casperem Ruudem, który w poprzedniej rundzie wyeliminował Huberta Hurkacza, a Duńczykiem Holgerem Rune.