Sabalenka w drodze do półfinału bez większych problemów eliminowała znacznie niżej notowane rywalki. Natomiast 43. na liście WTA Muchova już w pierwszej rundzie pokazała, że jest w świetnej formie. Wówczas pokonała rozstawioną z numerem ósmym Greczynkę Marię Sakkari 7:6 (7-5), 7:6.
W pierwszym secie obie zawodniczki wygrywały gemy przy swoim serwisie do stanu 4:4. Później Muchova zdołała przełamać rywalkę, ale po chwili Sabalenka się zrewanżowała. W efekcie potrzebny był tie-break. W nim od stanu 5-5 Muchova zdobyła dwa punkty i partia padła jej łupem.
Drugi set miał podobny przebieg, choć tym razem dwukrotnie wzajemnie się przełamywały. W tie-breaku Sabalence udało się odskoczyć na 4-2 i dogonić się już nie dała.
W trzeciej partii od stanu 2:2 Sabalenka wygrała trzy gemy z rzędu i wydawało się, że za kilka minut zamelduje się w finale. Serwująca przy stanie 2:5 Muchova obroniła jednak piłkę meczową i rozpoczęła odrabianie strat.
Od stanu 3:5 Czeszka pozwoliła Sabalence wygrać tylko cztery piłki. W efekcie dwukrotnie przełamała Białorusinkę, a serwując na zwycięstwo wygrała gema do zera.
Blisko 27-letnia Muchova pierwszy raz w karierze dotarła do wielkoszlemowego finału. Dwa lata temu odpadła w półfinale Australian Open.
Pogromczyni Sabalenki w sobotnim finale zmierzy się ze zwyciężczynią pojedynku pomiędzy Igą Świątek, a Brazylijką Beatriz Haddad Maią.
22-letnia Polka, liderka światowego rankingu, z Muchovą grała wcześniej tylko raz. Cztery lata temu uległa Czeszce w turnieju w Pradze.
Świątek broni tytułu wywalczonego rok temu. Na kortach im. Rolanda Garrosa najlepsza była także w sezonie 2020, a obecnie jej łączny bilans meczów w tym turnieju to 26-2.
Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego walczy również o zachowanie prowadzenia w światowym rankingu. Jeśli nie awansuje do finału, to straci je na rzecz Sabalenki.