Dinara Safina, która w finale na kortach im. Rolanda Garrosa wystąpi drugi rok z rzędu, w półfinale pokonała 6:3, 6:3 Dominikę Cibulkovą. Mecz ze Słowaczką miał być tylko formalnością. Niestety 27 niewymuszonych błędów, z czego siedem popełnionych przy serwisie, i zamiast „rowerka” trzeba było odrabiać nawet straty podania.
Safina, która od 20 kwietnia, gdy została numerem jeden światowego tenisa, przegrała tylko jedno spotkanie, w finale zmierzy się z rodaczką Swietłaną Kuzniecową. Turniejowa siódemka, która w półfinale odprawiła rewelację z Australii Samanthę Stosur, w środowisku jest uznawana za jedyną, która jest w stanie stawić opór Safinie. A kto wie, czy nie pozbawić jej nawet tytułu?
Kuzniecowa w tym roku ograła Safinę w Stuttgarcie, a ta zrewanżowała się jej w Rzymie. Jednak to w sobotę tak naprawdę okaże się, która z pań jest prawdziwą królową ziemi.