Wbrew informacjom, jakie pojawiają się w mediach, piłkarze ręczni nie chcieli lecieć do Kolonii samolotem. "Czekanie w hali odlotów, ciągłe przeciągi, przesiadki z autokarów do samolotu i z powrotem. Zawodnicy są wystarczająco zmęczeni po dramatycznym półfinale z Danią. A gdybyśmy wybrali podróż samolotem, o wiele łatwiej mogliby zachorować" - dodaje Żabczyński.

Po wspaniałych zwycięstwach naszej reprezentacji na mistrzostwa świata sponsorzy walą do Związku Piłki Ręcznej w Polsce drzwiami i oknami. I także na przelot do Kolonii pieniądze by się znalazły. "Na strojach zawodników już pojawiły się dwie nowe reklamy" - zdradza kierownik kadry. A wygląda na to, że to jeszcze nie koniec. Sukces podopiecznych Bogdana Wenty na niemieckim mundialu zwiastuje wielkie zainteresowanie piłką ręczną w naszym kraju.

Zanim sponsorzy zasypią lawiną ofert naszych szczypiornistów, związkowi działacze dokładnie sprawdzą każdą z ich propozycji. "Teraz każdy chciałby zyskać na naszym sukcesie" - mówi w rozmowie z dziennikiem.pl Żabczyński. I zapowiada dokładne przyjrzenie się każdemu sponsorowi.

Mimo długiej podróży autokarem, nasi reprezentanci nie załamują się. Przez cały turniej podróżowali po Niemczech w ten sposób i nigdy nie narzekali. A droga z Halle, gdzie rozgrywali mecze grupowe do Hamburga, gdzie grali z Rosją i Danią to też ponad cztery godziny jazdy.

Nasza drużyna dotrze do Kolonii około 16.00. Jak dowiedział się dziennik.pl, potem prawdopodobnie odbędzie się krótki trening. "Decyzja zależeć będzie od szkoleniowca. Na pewno zawodnicy będą mieli czas na odpoczynek i skorzystają z pomocy fizjoterapeutów" - opowiada Żabczyński. Wszystko po to, żeby do niedzielnego finału z Niemcami byli jak najlepiej przygotowani.