"King James" został pierwszym zawodnikiem w historii rozgrywek, który przekroczył 27 tys. punktów (27 359), 7 tys. zbiórek (7 229) oraz 7 tys. asyst (7 006).
W sobotę zanotował dziesięć asyst, co pozwoliło mu pokonać tę ostatnią symboliczną granicę. Przede wszystkim jednak imponował celnymi rzutami - zdobył aż 44 punkty. Po raz ostatni uzyskał co najmniej 40 punktów w lutym 2015 roku.
Chyba nigdy nie czułem się tak silny jak obecnie - powiedział trzykrotny mistrz NBA i czterokrotny najlepszy zawodnik ligi (MVP).
Dzień wcześniej w meczu z Miami Heat (114:84), również w hali "Kawalerzystów", James rzucił 27 punktów i wysunął się w ten sposób na dziewiąte miejsce na liście najlepszych strzelców wszech czasów.
Ciężko na to zapracowałem. W ciągu dwóch dni rozegrałem dwa wielkie mecze. Mogę się tylko cieszyć, ponieważ to potwierdza, że idę we właściwym kierunku - dodał.
Tymczasem główni rywale drużyny z Cleveland, wicemistrzowie z poprzedniego sezonu Golden State Warriors przegrali na wyjeździe z Memphis Grizzlies 89:110. Zawiódł Stephen Curry, który uzyskał 17 punktów, ale trafił z gry tylko cztery razy na 14 prób. Słabo zagrał również Klay Thompson - 8 punktów.
Nie wyobrażam sobie, by można było zagrać gorzej - ocenił trener Steve Kerr. Mimo bardzo słabego występu drużyna Warriors wciąż może pochwalić się najlepszym bilansem w lidze: 20 wygranych i tylko cztery porażki.
Dziewiąte zwycięstwo odnieśli Washington Wizards Marcina Gortata, pokonując u siebie Milwaukee Bucks 110:105. Drużyna Polaka ma na koncie także trzynaście porażek. Gortat zdobył dziewięć punktów i zaliczył 14 zbiórek.