W środę Polacy kontrolowali wydarzenia na boisku od początku do końca, ale ponieważ mieli lepsze i gorsze fragmenty gry, to rywale momentami potrafili wykorzystać ich słabości.

Drużyna trenera Mike'a Taylora rozpoczęła piątką: A.J. Slaughter, Mateusz Ponitka, kapitan Adam Waczyński, Michał Sokołowski i Damian Kulig. Po pierwszej kwarcie było 22:17. W drugiej - najsłabszej w wykonaniu gospodarzy - rywale trafiali z dystansu i wyszli na prowadzenie, m.in. 26:24, 33:30. Rzut Ponitki zza linii 6,75 m oraz akcje Karola Gruszeckiego pozwoliły odzyskać Polakom przewagę (38:34).

Reklama

Druga połowa, a szczególnie trzecia kwarta, to znacznie lepsza gra Polaków w defensywie. To ona oraz rzuty "za trzy" Slaughtera i kontrataki spowodowały, że objęli wyraźne prowadzenie (56:41, 60:46).

Ta bezpieczna przewaga dała amerykańskiemu szkoleniowcowi możliwości rotacji składem i sprawdzenia po raz kolejny zmienników pierwszej piątki, w tym młodych Aleksandra Balcerowskiego i Łukasza Kolendy. Ten pierwszy, 18-letni center Herbalife Gran Canaria, trafił wszystkie trzy rzuty z gry i po jego akcji Polska uzyskała najwyższą przewagę - 64:46 w 32. minucie. Biało-czerwoni mieli przewagę pod tablicami (43:29), w czym największa zasługa Kuliga, który zebrał 10 piłek i miał tzw. double-double, gdyż uzyskał 11 pkt.

Reklama

W końcówce Holendrzy zmniejszyli straty dzięki rzutom z dystansu, w tym najskuteczniejszego Yannicka Franke (16 pkt), który jest koszykarzem niemieckiego zespołu Hamburg Towers, gdzie na co dzień pracuje Taylor. Biało-czerwoni odnotowali 52-procentową skuteczność rzutów za dwa punkty, a rywale - 45. Gospodarze nie ustrzegli się błędów, w tym strat - mieli ich 17, zaś Holendrzy o trzy mniej.

Biało-czerwoni mają za sobą dwa turnieje towarzyskie, w których przegrali pięć z sześciu meczów, w tym wszystkie w ostatni weekend Hamburgu, kolejno z Czechami 86:96, Węgrami 75:80 i Niemcami 84:92. Wcześniej w Pradze pokonali tylko Jordanię 92:51, a ulegli Czechom 76:81 oraz Tunezji 64:75.

W większości spotkań trener Taylor korzystał z bardzo szerokiej rotacji, by dopiero przeciwko Niemcom ją zawęzić. Dało to widoczny efekt, gdyż w konfrontacji z szóstym zespołem ostatnich mistrzostw Europy Polska prowadziła przez większość meczu. Dopiero grający w NBA lider rywali Denis Schroeder niesamowitymi rzutami z dalekiego dystansu w czwartej kwarcie przesądził o wygranej gospodarzy.

Reklama

Z Holandią Polacy grali ostatnio w decydującej fazie kwalifikacji do mistrzostw świata. Na wyjeździe wygrali 105:78, a ostatnim, wieńczącym sukces meczu przed własną publicznością 85:76. Ostatnio nowym szkoleniowcem "Pomarańczowych" został Włoch Maurizio Buscaglia.

"Nie jesteśmy zadowoleni z dotychczasowych wyników, bo w przygotowaniach wygraliśmy tylko jeden mecz. Chciałbym jednak podkreślić, że najważniejsze są dobre wyniki w Chinach. Mamy być w najwyższej formie w odpowiednim czasie" - zaznaczył selekcjoner.

Jak poinformował menedżer reprezentacji Marek Popiołek, po meczu w Lublinie reprezentacja uda się autokarem do Warszawy, gdzie spędzi noc poprzedzającą wyjazd do Chin. W czwartek o godz. 13 poleci przez Helsinki do Nankinu.

Ostatnim etapem przygotowań będą mecze w Chinach z Nigerią (24 sierpnia), Iranem (25 sierpnia) i Czarnogórą (27 sierpnia).

W MŚ biało-czerwoni zagrają w grupie A w Pekinie z Wenezuelą (31 sierpnia, godz. 10.00 czasu polskiego), Chinami (2 września, 14.00) oraz z Wybrzeżem Kości Słoniowej (4 września, 10.00). Dwa czołowe zespoły zakwalifikują się do rywalizacji o miejsca 1-16, pozostałe grać będą o lokaty 17-32.

Polacy w mundialu wystąpią po raz drugi w historii. W 1967 roku w Urugwaju ekipa legendarnego szkoleniowca Witolda Zagórskiego uplasowała się na piątym miejscu wśród 13 drużyn.

Polska - Holandia 77:71 (22:17, 16:19, 22:10, 17:25).

Polska: Mateusz Ponitka 13, A.J. Slaughter 13, Damian Kulig 11, Aaron Cel 9, Aleksander Balcerowski 7, Karol Gruszecki 6, Michał Sokołowski 6, Adam Waczyński 5, Adam Hrycaniuk 4, łukasz Kolenda 3, Łukasz Koszarek 0, Dominik Olejniczak 0.

Najwięcej dla Holandii: Yannick Franke 16, Charlon Kloof 13, Nicolas de Jong 12, Bryan Albertus 12.