28-letni koszykarz, kapitan Zenita i reprezentacji Polski, nie ukrywał, że ostatnie dni były dla niego trudne. Informację o rozwiązaniu umowy (obowiązującej do 2024 r.) za porozumieniem stron klub przekazał w piątek w mediach społecznościowych.

Reklama

Polak opowiedział na konferencji prasowej w Warszawie o ostatnich kilkunastu dniach, w których po agresji Rosji na Ukrainę, diametralnie zmieniło się jego życie. Wyjechał z Rosji 2 marca, podobnie jak inni koszykarze zagraniczni w klubie. Wrócił jednak, gdyż Zenit nie chciał zgodzić się na rozwiązanie gwarantowanej umowy. Ponitka zagrał, tak jak inni zagraniczni zawodnicy, w meczu ligi VTB w Moskwie z CSKA 14 marca.

28 lutego po rozmowach z kolegami i klubem zdecydowaliśmy się wyjechać z Sankt Petersburga. Sytuacja nie była bezpieczna, a większość z nas - koszykarzy była tam z rodzinami. Nie czuliśmy się bezpiecznie. Każdy dzień przynosił nowe scenariusze, także te dotyczące dalszych rozgrywek. Miałem obowiązek stawienia się na treningi i mecze, gdyż klub nie chciał rozwiązać umowy.

Reklama

- Po meczu w Moskwie powiedziałem trenerowi i generalnemu menadżerowi, że nie jestem w stanie udźwignąć mentalnie, psychicznie tej sytuacji i że chcę usiąść do rozmów, by znaleźć wyjście z impasu. Nie życzę żadnemu koszykarzowi, by musiał przeżywać to, co ja - podkreślił.

Reklama

Ponitka podziękował żonie, agentowi, prezesowi PZKosz. Radosławowi Piesiewiczowi i wiceprezesowi Grzegorzowi Bachańskiemu za pomoc w rozwiązaniu sytuacji, a także byłemu klubowi Zenitowi za wyrażenie zgody na zakończenie umowy.

"Jestem przeciwny rosyjskiej agresji na Ukrainę"

Nie zdradził, czy rozwiązanie kontraktu wiązało się z zadośćuczynieniem finansowym z jego strony wobec klubu z Sankt Petersburga, którego głównym sponsorem jest Gazprom.

To sprawy objęte tajemnicą handlową. Została wykonana olbrzymia praca, nie mogę o wszystkim mówić. Jestem przeciwny rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wojna jest ogromnym złem. Nie powinno do tego dojść. Wspieram mentalnie i materialnie, jak się da, osoby związane z Ukrainą. Nie chcę mówić o tej pomocy, bo nie robię tego po to, by chwalić się publicznie. Mam nadzieję, że wojna skończy się jak najszybciej, ludzie cierpią, ludzie giną - dodał.

Zdaniem Ponitki jego powrót do Rosji na jeden mecz, choć wykorzystany propagandowo przez klub z Sankt Petersburga, który napisał że zawodnicy wrócili „po krótkich wakacjach” ostatecznie okazał się właściwym posunięciem. Pozwolił na rozwiązanie umowy, której jednostronne zerwanie niosłoby konsekwencje nie tylko finansowe, ale i sportowe - zawieszenie na dwa lata. To przerwałoby jego karierę klubową i reprezentacyjną.

Mieszkałem w Rosji od czterech lat. To wygląda troszeczkę inaczej niż w Polsce, w Europie, także jeśli chodzi o wypowiadanie się publicznie. W trosce o bezpieczeństwo rodziny nie zabierałem wcześniej głosu i to była najlepsza decyzja. Rozmawialiśmy w szatni Zenita z kolegami, potem z generalnym menadżerem, na temat informacji medialnych co do naszego powrotu i dużo się nie dało zmienić - jeśli chodzi o przekaz klubu, który ma prawa do wykorzystywania naszego wizerunku - ocenił.

28-latek nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy w tym sezonie zagra jeszcze w innym klubie.

Ostatnie dni były trudne, dużo szumu medialnego. Próbowałem rozwiązywać swoje sprawy klubowe i rodzinne. Szczerze mówiąc dopiero dziś mogę myśleć o przyszłości. Jeśli nadarzy się jakaś okazja, to chciałbym grać, bo brakuje mi koszykówki, tym bardziej, że ze względu na kontuzje i wojnę mój sezon bardzo się skrócił. Nie będę jednak szukał na siłę. Ważne, że jestem wolnym agentem. Rozwiązanie kontraktu zamyka mój rozdział w Rosji, raczej nie wyobrażam sobie, bym tam wrócił - dodał.

Minister sportu i turystyki pilotował sprawę

Prezes polskiej federacji Radosław Piesiewicz podkreślił, że najważniejsze jest to, że sprawę kontraktu z Zenitem udało się rozwiązać po myśli zawodnika i krajowej federacji.

Po ludzku cieszę się, że Mateusz jest z nami. Byliśmy w stałym kontakcie. Zawodnik wiedział, że mógł na nas liczyć. Prezes Bachański był na rozmowach w FIBA, lobbował za możliwością wykluczenia federacji rosyjskiej z FIBA. 25 marca będzie zarząd centralny i zapadną ewentualne decyzje, ale Mateusz powiedział, że nie wytrzyma tak długo w Rosji. Każdy z nas, każdy Polak, który znalazłyby się w "oku cyklonu" najpierw zadbałby o bezpieczeństwo rodziny - powiedział prezes Piesiewicz, który zdradził, że sytuacja Ponitki i jego problemów z rozwiązanie umowy z Zenitem była omawiana z ministrem sportu i turystyki Kamilem Bortniczukiem.

Ponitka, który był kapitanem drużyny narodowej, ale w ostatnich dwóch okienkach eliminacji mistrzostw świata nie występował ze względu na kolizję terminów FIBA i Euroligi, podkreślił, że będzie do dyspozycji trenera kadry Igora Milicica na najbliższe mecze eliminacji MŚ w czerwcu i lipcu oraz wrześniowy Eurobasket.

Jeśli nie zagram w żadnym zespole do końca sezonu to będę trenował pod okiem Dominika Narojczyka (trenera od przygotowania fizycznego kadry - przyp. red.). Jestem do dyspozycji trenera kadry Igora Milicica. Jeśli trener dalej uważa, że powinienem być kapitanem, to ja nie mam z tym problemu - powiedział.

"Jeśli moja rodzina otrzymuje groźby to jest to przegięcie"

Ponitka zabrał także głos w sprawie ostrych ocen jego powrotu do Rosji na jeden mecz, które w mediach społecznościowych formułowali byli reprezentanci kraju, w tym Marcin Gortat. Były zawodnik NBA napisał m.in., że Ponitka „[…] zawsze był indywidualistą. Zawsze chodził swoimi ścieżkami (czasami to dobre czasami złe). Podjął decyzję, jakiej można było się po nim spodziewać… pomyślał jedynie o sobie - napisał Gortat.

Nie mam mediów społecznościowych, nie od tygodnia, tylko od sierpnia zeszłego roku. Ci państwo dziennikarze, którzy mnie znają, wiedzą, że nie jestem skory do wywiadów i zabierania głosu, gdy nie muszę. Moje życie toczy się tu i teraz.

- Zapraszanie ludzi (w mediach społecznościowych - przyp. red.) do hejtowania, do tego, by wylewane były na mnie, czy moją rodzinę pomyje, może skutkować niebezpiecznymi konsekwencjami. Jeśli moja rodzina otrzymuje groźby to jest to przegięcie […]. Przez ostatnie 15 lat byłem zawsze na zawołanie dla reprezentacji Polski - dodał 126-krotny reprezentant Polski, które jako 17-latek w 2010 r. wywalczył z drużyną wicemistrzostwo świata w tej kategorii wiekowej, a w 2019 r. w MŚ w Chinach zajął ósme miejsce będąc jednym z liderów zespołu trenera Mike'a Taylora.