- Z debiutantem w obronie i Lewandowskim w ataku
- Szczęście, że do przerwy Polacy przegrywali tylko 0:1
- Urban miał nosa do zmian. Bez Lewandowskiego graliśmy lepiej
- Polacy sprawili niespodziankę
- Polacy awansowali na drugie miejsce w tabeli grupy G
Z debiutantem w obronie i Lewandowskim w ataku
Od pierwszej minuty w meczu z Holandią w polskiej bramce zagrał Łukasz Skorupski. W obronie Urban zdecydował się na trzech stoperów: Jana Bednarka, Jakuba Kiwiora i debiutującego w reprezentacji Polski Przemysława Wiśniewskiego. Na wahadłach zagrali Matty Cash i Nicola Zalewski. W drugiej linii zobaczyliśmy Bartosza Slisza, Piotra Zielińskiego, Sebastiana Szymańskiego i Jakuba Kamińskiego. W ataku mecz rozpoczął Robert Lewandowski.
Szczęście, że do przerwy Polacy przegrywali tylko 0:1
W pierwszej połowie przewaga gospodarzy nie podlegała żadnej dyskusji. Szczęście, że do przerwy straciliśmy tylko jedną bramkę. Jej autorem był Denzel Dumfries, który wykorzystał błąd Skorupskiego i głową wpakował piłkę do naszej siatki.
Urban miał nosa do zmian. Bez Lewandowskiego graliśmy lepiej
Po przerwie Holendrzy nie forsowali tempa. Kontrolowali grę, ale nie nacierali z pasją na naszą bramkę. Kluczowe dla końcowego wyniku okazały się zmiany w naszym zespole. Urban najpierw zdjął z boiska Lewandowskiego. W 63. minucie zastąpił go Karol Świderski. Osiem minut później na murawie pojawili się Paweł Wszołek, Kamil Grosicki i Bartosz Kapustka.
Nasz selekcjoner miał nosa. Roszady w składzie ożywiły grę biało-czerwonych, a ostatni z wymienionych wyżej piłkarzy zaliczył asystę przy wyrównującym golu. Matty Cash w 80. otrzymał piłkę na linii pola karnego i uderzył mocno w kierunku bramki. Wyszło idealnie. Zawodnik Aston Villi trafił idealnie w "okienko".
Polacy sprawili niespodziankę
Po stracie gola holenderscy kibice zamarli. Na stadionie było słychać już tylko polskich fanów. Wspierani dopingiem biało-czerwoni mądrze i dzielnie się bronili. Dzięki temu dowieźli korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego.
Remis 1:1 w Rotterdamie trzeba uznać za sporą niespodziankę. Mało kto stawiał, że naszych piłkarzy stać będzie na urwanie punktów Holendrom na ich terenie.
Polacy awansowali na drugie miejsce w tabeli grupy G
Reprezentacja Polski dzięki remisowi z Holandią awansowała na drugie miejsce w tabeli grupy G. Po czterech meczach mamy na koncie siedem punktów. Tyle samo zdobyli prowadzący Holendrzy, ale oni mają o jedno rozegrane spotkanie mniej. Trzecia z taką samą ilością "oczek" jest Finlandia, z którą zmierzymy się w niedzielę w Chorzowie.
Polacy na starcie zdobyli komplet punktów
Polacy eliminacje zaczęli pod wodzą Michała Probierza. Na starcie wygrali z Litwą i Maltą. Styl w obu meczach nie był najlepszy, ale liczył się zdobyty komplet punktów. Dzięki niemu nasze orły zajmowały pierwsze miejsce w grupie.
Niestety na początku czerwca wszystko się posypało. Najpierw Probierz pozbawił Roberta Lewandowskiego opaski kapitana reprezentacji Polski. W odpowiedzi piłkarz Barcelony, który z powodu zmęczenia nie przyjechał na zgrupowanie kadry przed meczem z Finlandią zrezygnował z gry w drużynie narodowej prowadzonej przez ówczesnego selekcjonera.
Urban przekonał Lewandowskiego do powrotu
Atmosfera w reprezentacji była fatalna, a nieoczekiwana porażka w Helsinkach jeszcze ją pogorszyła. W efekcie Probierz, na którego wylała się potworna fala krytyki za doprowadzenie do konfliktu z Lewandowskim i przegrany mecz z Finlandią podał się do dymisji.
Prezes PZPN zaczął szukać nowego selekcjonera dla polskich piłkarzy. Kandydatów było wielu, ale ostatecznie po miesiącu Cezary Kulesza postawił na Jana Urbana. Były trener Górnika Zabrze swoją pracę z kadrą zaczął od nakłonienia Lewandowskiego do powrotu do reprezentacji. To udało mu się bez problemu i "Lewy" znów będzie jej kapitanem.
Urban nie miał czasu na pracę z kadrą, ale dał nadzieję
W debiucie w roli selekcjonera przed Urbanem było trudniejsze zadanie. Nowy opiekun kadry praktycznie nie miał czasu, by odcisnąć swoje piętno na powierzonym mu zespole. Bez żadnego sparingu, zaledwie po kilku treningach, niemal z marszu reprezentacja Urbana zmierzyła się z jednym z najlepszych zespołów w Europie.
Rywal okazał się nie taki straszny. Oczywiście Holendrzy dominowali. Zwłaszcza w pierwszej połowie, ale Polacy nie zaprezentowali się źle. Gra i wynik dają nadzieję, że pod wodzą Urbana nasza kadra da polskim kibicom więcej powodów do zadowolenia, niż to miało miejsce za kadencji Probierza.