To był pierwszy z serii meczów. Już za cztery dni obie drużyny przeniosą się do Poznania, by rozegrać pierwszy z półfinałów Pucharu Polski. W Pogoni po raz pierwszy przed własną publicznością wystąpił Nadir Ciftci. Pozyskany z Celtiku Glasgow Turek przed tygodniem wyszedł na kilkanaście minut w Krakowie. Tym razem zagrał od początku w środku pomocy, na pozycji, która wcześniej należała do Kamila Drygasa. "Rozmawiałem z kolegami z drużyny, wiem jakie znaczenie dla Pogoni ma ten mecz” – mówił nowy gracz Portowców.
W Lechu natomiast tym razem mecz na ławce rezerwowych rozpoczęli Łukasz Trałka i Szymon Pawłowski, którzy ustąpili miejsca w podstawowym składzie Abdulowi Tettehowi i Darko Jevticiowi. Między słupki po jednym meczu przerwy wrócił też Matus Putnocky.
„Znamy siłę Lecha. Myślę, że drzemie ona głównie w ofensywie” – mówił przed meczem Kazimierz Moskal, trener Pogoni.
Na potwierdzenie tych słów długo nie trzeba było czekać. Już pierwsza ofensywna akcja Lecha przyniosła gościom prowadzenie. Jevitic tak zablokował wybicie piłki przez Sebastiana Rudola, że trafiła ona pod nogi Dawida Kownackiego. Młody napastnik Kolejorza wykorzystał pozycję sam na sam z Jakubem Słowikiem i trafił do siatki strzelając między nogami bramkarza gospodarzy.
Pogoń po stracie gola próbowała atakować, ale zawodnicy portowej jedenastki grali zbyt nerwowo. Toteż większe zagrożenie wynikało z kontr wyprowadzanych przez przyjezdnych.
W 21. min. świetnie urwał się na prawym skrzydle Spas Delew. Zobaczył wysuniętego z bramki Matusa Putnocky’ego i uderzył mocnym lobem. Słowak jednak w ekwilibrystyczny sposób zdołał wybić piłkę nad poprzeczkę.
W 30. min. kunsztem bramkarskim popisał się Słowik, który zdołał wybić na róg silny strzał z dystansu Macieja Gajosa.
Sześć minut później Fojut drugi raz wyciągał piłkę z siatki. Radosław Majewski prostopadłym podaniem znalazł wbiegającego w pole karne Kownackiego, który po raz drugi wykorzystał pozycję sam na sam z bramkarzem.
W przerwie przed piłkarską publicznością zaprezentowali się Mike Mollo i Krzysztof Zimnoch, główni bohaterowie gali Szczecin Boxing Night, która ma się odbyć w sobotę w Azoty Arenie. Tym razem, mając na uwadze popołudniowe starcie obu pięściarzy podczas ważenia, organizatorzy trzymali obu gladiatorów na kilkunastometrowy dystans.
Zaraz po przerwie ostrym strzałem na bramkę Pogoni popisał się Majewski. Słowik zdołał obronić. Zaraz potem do zdecydowanych ataków ruszyli gospodarze. W 55. min. Delew nawet trafił do siatki, ale był na pozycji spalonej i kontaktowego gola sędziowie nie uznali. Sytuacja powtórzyła się w 71. min., gdy ponownie Bułgar strzelił do siatki z pozycji spalonej.
Gospodarze prawidłowego gola nie zdobyli, za to grający na przeczekanie goście w 83. min. podwyższyli wynik na 3:0. Putnocky kopnął piłkę przez całe boisko, przed polem karnym Pogoni dopadł do niej Marcin Robak, a Słowik poślizgnął się i przewrócił. Robak tylko dokonał egzekucji ustalając wynik meczu.
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0:3 (0:2)
Bramki: 0:1 Dawid Kownacki (3), 0:2 Dawid Kownacki (36), 0:3 Marcin Robak (83)
Żółta kartka - Pogoń Szczecin: Spas Delew. Lech Poznań: Wołodymyr Kostewycz
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów 8 678
Pogoń Szczecin: Jakub Słowik - Cornel Rapa, Mateusz Matras, Sebastian Rudol, Ricardo Nunes - Spas Delew (88. Marcin Listkowski), Mate Cincadze (74. Kamil Drygas), Rafał Murawski, Nadir Ciftci, Adam Gyurcso - Adam Frączczak
Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Lasse Nielsen, Maciej Wilusz, Wołodymyr Kostewycz - Maciej Makuszewski, Abdul Aziz Tetteh, Maciej Gajos, Radosław Majewski (80. Łukasz Trałka), Darko Jevtic (77. Mihai Radut) - Dawid Kownacki (69. Marcin Robak).