Dlatego poleciał do Finlandii na treningi z Hannu Lepistoe. "Potrzebuję doświadczonego trenera. Z Łukaszem Kruczkiem i resztą kadry chcę współpracować, nie rywalizować. W pewnym momencie jednak Łukasz nie był mi już w stanie pomóc" - tłumaczy Małysz.

W Lahti Małysz i Lepistoe próbowali rozwiązać kłopoty z techniką odbicia. Wcześniej Łukasz Kruczek też starał się pomóc, ale robił to chaotycznie. "Robiliśmy wszystko, by przedłużyć odbicie. By nie było szybkie, tylko spokojne i miarowe. Zmieniałem też pozycję dojazdową, bo była zła. Co skok to jeździłem inaczej. Kombinowaliśmy: może tak, a może tak" - opowiada skoczek.

Z Lepistoe było inaczej. "Masz jechać tak i koniec" - oznajmił. I wtedy forma Małysza poszła do przodu. "Cieszę się, że przynajmniej próbowałem coś zmienić" - przyznaje Adam. "Tak fatalnego lata w połączeniu z tak beznadziejną zimą nie miałem nigdy. Stąd najgorsze myśli" - kończy Orzeł z Wisły.



Reklama