Decyzję Koreańskiej Federacji Łyżwiarskiej (KSU) 24-letnia zawodniczka może zaskarżyć do odpowiedniego sportowego organu dyscyplinarnego, jednak jego najbliższe posiedzenie planowane jest na 14 stycznia. W przypadku niepomyślnego dla niej rozstrzygnięcia pozostanie jej pozwanie KSU do sądu, aby uzyskać prawo startu w Pekinie, ale może zabraknąć na to czasu. Ostateczny skład kadry w tej dyscyplinie trzeba ogłosić do 24 stycznia.
Shim została w październiku wyrzucona z kadry narodowej, ponieważ na światło dzienne wyszła jej korespondencja z jednym z trenerów z okresu igrzysk w Pjongczangu w 2018 roku. W wiadomościach do szkoleniowca wulgarnie wyrażała się o innych zawodniczkach i trenerach.
W ten sposób zachwiała godnością tego sportu. Nie mieliśmy wyboru i musieliśmy ją ukarać. Wyznaczając długość zawieszenia kierowaliśmy się powagą jej postępowania, nie sugerowaliśmy się terminem igrzysk - podkreślił przewodniczący komisji dyscyplinarnej KSU Kim Seong-cheol.
W wiadomościach SMS, które upubliczniono, Shim zagroziła, że jeśli będzie musiała ścigać się z rodaczką Choi Min-jeong, celowo spowoduje jej upadek. W finale igrzysk w Pjongczangu na 1000 m rzeczywiście doszło do kontaktu obu zawodniczek - Shim zdyskwalifikowano, Choi zajęła czwarte miejsce.
KSU w osobnym postępowaniu zakończonym 8 grudnia stwierdziła jednak, że nie ma podstaw, aby uznać, że doszło do celowego podcięcia. Z tą opinią nie zgodziła się Choi.
Shim zdobyła złote medale olimpijskie w Soczi (2014) i Pjongczangu w sztafecie na 3000 m. W igrzyskach w Korei wystąpiła wspólnie m.in. z Choi. W Rosji stanęła na podium także w indywidualnej rywalizacji na 1000 m (brąz) i 1500 m (srebro).