30-letnia Rogers, która od kilku miesięcy współpracuje z Piotrem Sierzputowskim, byłym szkoleniowcem Świątek, w San Jose szła jak burza, ale po wygraniu pierwszego seta finału zabrakło jej energii na więcej.

Reklama

Amerykanka po trzeci grała w decydującym spotkaniu zawodów WTA i wciąż czeka na pierwszy triumf. Przegrała wcześniej finały w Bad Gatein (2014) i Rio de Janeiro (2016). Dzięki udanemu występowi w San Jose awansowała jednak o 15 lokat w rankingu światowym i w poniedziałek zameldowała się na najwyższej w karierze 30. pozycji.

Po wycofaniu się Rogers z rywalizacji w Toronto pierwszą rywalkę Świątek wyłoni spotkanie Rosjanki Weroniki Kudermietowej, którą Amerykanka pokonała w San Jose w półfinale, z reprezentującą Australię kwalifikantką Ajlą Tomljanovic.

Reklama

Sukces Kasatkiny także ma realny wymiar. Piąty w karierze tytuł występującej pod neutralną flagą tenisistki z Togliatti zaowocował awansem do czołowej dziesiątki listy światowej - obecnie jest dziewiątą rakietą globu. Zapracowała też na ponad 115 tys. dolarów premii.

Turniej w San Jose, mimo nie najwyższej rangi, miał bardzo silną obsadę, gdyż zawodniczki szukały przetarcia przed "tysięcznikami" w Toronto i Cincinnati oraz wielkoszlemowym US Open w Nowym Jorku. Kasatkina w drodze po zwycięstwo wyeliminowała m.in. triumfatorkę niedawnego Wimbledonu Jelenę Rybakinę z Kazachstanu, Białorusinkę Arynę Sabalenkę czy Hiszpankę Paulę Badosę.

Wynik finału:
Daria Kasatkina (Rosja, 7) - Shelby Rogers (USA) 6:7 (2-7), 6:1, 6:2