Rybakina, która w sobotę przegrała z Igą Świątek w finale turnieju WTA w Dausze, była zdecydowaną faworytką spotkania z 53. na świecie Fręch. Polka dostała się do turnieju głównego przez kwalifikacje, a potem wyeliminowała Rosjankę Jekaterinę Aleksandrową (nr 14.) oraz Chorwatkę Petrę Martic.
W końcówce meczu Rybakina wrzuciła najwyższy bieg
Pierwszy set był pasjonujący i zacięty. Polka w tie-breaku prowadziła już 5:2 i miała rywalkę na "widelcu". Rybakina jednak w kluczowym momencie wygrała pięć punktów z rzędu. Tym samym przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
W drugiej partii nasza zawodniczka dała lekcję tenisa faworyzowanej przeciwniczce. Po kapitalnej grze wygrała 6:3.
Wielkich emocji nie zabrakło w decydującym secie. Podobnie jak w pierwszej partii obie tenisistki szły "łeb w łeb". Wyrównana walka trwała do stanu 4:4. Wtedy Rybakina najpierw przy swoim podaniu wygrała gema do zera, a po chwili przełamała serwis Polki i było po meczu.
Fręch znów się nie udało
Był to drugi pojedynek tych zawodniczek. W pierwszym, w Tajwanie w 2018 roku, również lepsza była Rybakina. Fręch nie udało się wygrać żadnego z 12 dotychczasowych spotkań z rywalkami z pierwszej "10" rankingu WTA.
Ćwierćfinałową rywalką Rybakiny będzie mająca polskie korzenie Włoszka Jasmine Paolini, która pokonała rozstawioną z numerem ósmym Greczynkę Marię Sakkari 6:4, 6:2.
Wynik 3. rundy (1/8 finału) gry pojedynczej:
Jelena Rybakina (Kazachstan, 4) - Magdalena Fręch (Polska) 7:6 (7-5), 3:6, 6:4