73-letni Popovich prowadzi Spurs od 1996 roku. To jedyny zespół, w którym pracował jako główny szkoleniowiec. Pięć razy doprowadził Teksańczyków do mistrzostwa NBA - w 1999, 2003, 2005, 2007 i 2014 roku. Trzykrotnie wybierany był najlepszym trenerem sezonu - w 2003, 2012 i 2014 roku. W dorobku ma też złoty medal ubiegłorocznych igrzysk w Tokio, wywalczony z reprezentacją USA.
Popovich w swoim stylu zignorował osiągnięcie. Zawodnicy przyznali, że przed meczem nie wiedzieli jaka jest stawka. Sam trener wydawał się niewzruszony podczas owacji, jaką kibice sprawili mu w ostatnich sekundach meczu. Do rekordu nie odniósł się też w rozmowie z reporterem.
Wiecie jaki jest Pop. Myślę, że on naprawdę nie dba o takie rzeczy. Wątpię, aby nawet po następnej wygranej chciał o tym mówić. Taki już jest - powiedział austriacki środkowy Spurs Jakob Poeltl.
Popovich do zanotowania 1335 zwycięstw potrzebował 2028 spotkań. Nelson taką samą liczbę wygranych miał w 2398 spotkaniach. Samodzielnym rekordzistą Popovich może zostać już w środę, kiedy jego zespół podejmie Toronto Raptors.
Bez Jamesa i Davisa trudno o zwycięstwo
Liderem Spurs w meczu z Lakers był Dejounte Murray, który na swoim koncie zapisał 26 punktów, 10 zbiórek i osiem asyst. "Jeziorowcy" do spotkania przystąpili osłabieni brakiem kontuzjowanych gwiazd - LeBrona Jamesa i Anthony'ego Davisa. Najwięcej punktów - 18 - zdobył dla pokonanych Talen Horton-Taylor.
Lakers z bilansem 28 zwycięstw i 36 porażek zajmują dziewiąte miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Spurs (25-40) plasują się na 12. pozycji.